Kamil Stoch po upadku w Predazzo: „Czuję się dobrze na tyle, na ile duma mi na to pozwala”

przez Patrycja Pałyska

Podczas piątkowych kwalifikacji na dużej skoczni w Predazzo Kamil Stoch upadł po próbie na odległość 131.5 metrów. Choć skok był dobry, to przez niskie noty sędziowskie za lądowanie zabrakło mu 0,2 punktu, by zakwalifikować się do konkursu. To kolejna wpadka tego lata. Wcześniej przewracał się także na letnich mistrzostwach Polski w Wiśle oraz w inauguracyjnych zawodach Letniego Grand Prix w Courchevel. Wczoraj, na normalnej skoczni, Stoch zakwalifikował się ex aequo do finału i zakończył rywalizację na 31. miejscu. Polak wyjeżdża z Predazzo bez zdobyczy punktowej.

ZOBACZ TEŻ: LETNIE GRAND PRIX W PREDAZZO: UPADEK WYELIMINOWAŁ STOCHA Z KONKURSU, HOERL ODLECIAŁ RYWALOM

W rozmowie z naszą redakcją skoczek uspokoił jednak kibiców, podkreślając, że fizycznie nic poważnego mu się nie stało. „Czuję się dobrze na tyle, na ile duma mi na to pozwala, bo bardziej ucierpiała ta psychiczna strona” – przyznał z usmiechem. Jak wyjaśnił, problem wynika z błędów powtarzających się przy lądowaniu. „W trakcie skoku staram się wyciągnąć z niego jak najwięcej do samego końca. Lądowanie jest wtedy na ostatnią chwilę, sztywne, z impetem i przez to mam trudności z utrzymaniem balansu”

Zapytany, czy obecny upadek przypomina sytuacje z Wisły czy Courchevel, Stoch potwierdził: „Myślę, że przy każdym z tych upadków to był ten sam element. Po prostu walka do samego końca i lądowanie na ostatnią chwilę”. Zaznaczył przy tym, że latem skutki takich błędów są mniej dotkliwe – skoczkowie trenują wtedy na plastikowym igelicie, który jest bardziej elastyczny i wybacza drobne potknięcia. Zimą natomiast, gdy skaczą już na twardym, zamarzniętym śniegu, każdy błąd może prowadzić do znacznie poważniejszych konsekwencji.

Mimo niezbyt udanego występu w kwalifikacjach Stoch dobrze ocenił nowy olimpijski obiekt w Predazzo. „Ta duża skocznia jest bardzo przyjemna, bardzo mi odpowiada. Można tutaj latać daleko i wysoko, a ja po prostu lubię czerpać przyjemność z latania” – podkreślił. Porównał też nowe obiekty do starszych, które zapisały się w jego wspomnieniach. – „Na starym obiekcie też zachciało się wysoko i też się latało z dużych wysokości do skoczni. Powiedziałbym, że są dość podobne”.

Na razie Polak opuszcza Predazzo bez dodatkowych punktów do klasyfikacji generalnej cyklu. Jak sam przyznał, kluczowe będzie wyciągnięcie wniosków i praca nad powtarzającym się błędem. – „To coś, nad czym muszę popracować. Każdy kolejny skok to szansa, by znów czerpać z tego przyjemność” – zakończył.

wywiad przeprowadziła: Małgosia Mikulska

0 komentarzy
1

Może ci się spodobać