W piątek 14 listopada „Akademia Lotnika” zawitała do Łodzi. Był to przedostatni w tym roku przystanek projektu Polskiego Związku Narciarskiego. Każdy pod galerią Manufaktury mógł spróbować swoich sił na mobilnej skoczni. Podczas wydarzenia zapytaliśmy Jakuba Kota o plany na przyszłość tej inicjatywy, a także o oczekiwania względem polskich skoczków w nadchodzącym sezonie zimowym. Ekspert odniósł się między innymi do świetnych występów podczas lata Kacpra Tomasiaka.

ZOBACZ TEŻ: SZÓSTKA MACIUSIAKA NA INAUGURACJĘ PUCHARU ŚWIATA W LILLEHAMMER
Stylowo z Telemarkiem: Czym się różni „Akademia Lotnika” od innych inicjatyw sportowych dla dzieci?
Jakub Kot: Wydaje mi się, że „Akademia Lotnika” to jest jedyna inicjatywa, która za pomocą takiej mobilnej skoczni promuje skoki narciarskie. Nie znam innego projektu, który by skoki promował w taki sposób. Nie znam innej mobilnej skoczni, która by jeździła po całej Polsce. Mamy 21 wiek, więc trzeba iść z duchem czasu. Nie znam innego projektu u nas, żeby mobilna skocznia była na plaży w Gdyni, pod galerią Manufaktura, pod Wawelem w Krakowie czy na wybiegu Wielkiej Krokwi podczas eventu Red Bulla. Zgapiliśmy to troszeczkę od Słowenii, Austrii, ale z tego, co widziałem na różnych zdjęciach, tam jest tak ubogo. U nas bogato, ze światełkami, prawdziwymi torami. Jest to więc prawdziwa skocznia, prawdziwy projekt promujący skoki w Polsce.
Stylowo z Telemarkiem: Jak można by poprawić system szkolenia, żeby wychować więcej tych talentów? Widzimy, że młodych skoczków skaczących na wysokim poziomie mamy w tej chwili niewiele. Co można by zrobić, żeby to ruszyło do przodu?
Jakub Kot: Wydaje mi się, że akurat tam, gdzie obiekty do trenowania są, czyli Podhale, Zakopane i Beskidy, Wisła, Szczyrk, tam dzieciaków mamy sporo. Nie ma co gadać, tam, gdzie są obiekty, są kluby, to szkolenie lepiej lub gorzej, ale funkcjonuje. Problemem jest geografia. Gdy popatrzymy na całą Polskę, no to skaczemy tak naprawdę na południu, a co z całą resztą? Dawniej było przecież jeszcze Podkarpacie, Zagórz to powiedzmy, że coś tam próbują, Lubawka, Karpacz, te rejony. Jeszcze kilkanaście lat temu tam coś się działo, teraz wiemy, że tam nic się nie dzieje.
Jakub Kot: Ogólnie jak jeździmy z projektem „Akademii Lotnika”, to słyszymy, jak witają nas w Łodzi czy Pabianicach. „Dawniej tam była skocznia, w Jastrzębiu Zdrój była skocznia, gdzieś pod Krakowem była skocznia”. Te skocznie były, niestety finalnie się zmyły i to jest nasz problem. Tam, gdzie mamy obiekty wydaje mi się, że dzieciaki są. Czy dużo? Do piłki nożnej nie ma co się porównywać, ale jednak w tych zakopiańskich lokalnych klubach te dzieciaki próbują skakać. Natomiast co z całą resztą? Jak jesteśmy w Szczecinie, Gdyni, Mikołajkach, co z tego, że tam będzie skocznia na jeden dzień? Potem wracamy do domu i nawet jak się dzieciak zajawi, to on nie ma możliwości uprawiania sportu. Talent może ktoś mieć przecież w Ostródzie, Mikołajkach, pod zachodnią granicą. Może mieć talent, ale jak nie ma obiektów, nart, trenera to to nie wystarczy.
„Tak się zajawił skakaniem na nartach, że zapisał się do niemieckiego klubu”
Jakub Kot: Dam taki przykład Mateusza, który przyjechał do nas do Szczecina. Pierwsza edycja „Akademii Lotnika”, Szczecin, listopad, dwa lata temu to było. Przyjechał Mateusz. Tak się zajawił skakaniem na nartach, że zapisał się do niemieckiego klubu, bo ze Szczecina miał bliżej do Niemiec. Wysyłał mi potem zdjęcia, że w tych Niemczech zaczął trenować, dostał kask, narty. Ze Szczecina do Berlina czy gdzieś do Niemiec ma dużo bliżej niż do Zakopanego. Potem wrócił do nas do Kołobrzegu, żeby sobie poskakać, więc widać po prostu, że jego to bardzo cieszy. Rozmawiam z jego tatą i tata mówi „gdzie on ma się zapisać do klubu?”. Bliżej ma do Niemiec, może do SMS-u, później na wyższym etapie zaryzykuje i poświęci masę czasu, pieniędzy, żeby do Zakopanego się przenieść. Na etapie początkowym muszą te małe skocznie postawić, więc to jest może temat do dyskusji na przyszłość. Żeby w takiej Łodzi, Szczecinie, tam, gdzie będziemy, potem gmina zainwestowała nieduże pieniądze, żeby taka skocznia K5, malutka z igielitem została. Niech stoi, a może by się jakiś system szkolenia wokół tego rozbudował.
Stylowo z Telemarkiem: Jakie są ogólnie plany rozwoju dla „Akademii Lotnika” na najbliższy czas? Jakieś nowe lokalizacje, wydarzenia?
Jakub Kot: Łódź to przedostatni przystanek, jeszcze jesteśmy w Wiśle przy okazji Pucharu Świata i na tym zakończymy drugą edycję. Powiem nieskromnie, że się rozwijamy, mamy już dwie mobilne skocznie. Jedna jest bardziej płaska, druga jest bardziej stroma, bardziej kwestia profilowa. Mieliśmy jeden dzień, gdzie w tym samym czasie były dwa eventy. W czerwcu byliśmy na Dniu Dziecka u premiera, projekt ministerialny. W tym samym czasie była „Akademia Lotnika” w Siedlcach. Druga skocznia, druga ekipa, także pokazaliśmy, że nawet możemy zrobić na dwóch skoczniach w jednym dniu event. Jesteśmy na etapie wysyłania zaproszeń do miast na 2026 rok, mamy odzew od już bodajże dwudziestu pięciu. 28 miast się zgłosiło, że chcą i akceptują nasze warunki. Teraz jest taka żmudna praca układania tych puzzli, czyli logistyka. Jak mamy zaproszenie nad morze, na Mazury, gdzieś tam na Podkarpacie to myślimy jak to teraz ułożyć, żeby to miało ręce i nogi. To jest taka praca, powiedzmy zakulisowa, musi być też zaakceptowana przez PZN finalnie, że na taką trasę się zgadzają.

Kolejne lokalizacje, do których zawita „Akademia Lotnika”
Jakub Kot: Ważna sprawa, to jest projekt dofinansowany z ministerstwa, więc czekamy, nie wiemy, jakie będą środki. Im więcej pieniędzy dostaniemy, tym więcej miast możemy odwiedzić. Jak będą mniejsze pieniądze, to wtedy mniejszy będzie też zakres naszej trasy. To jest na razie troszkę takie kreślenie palcem po mapie gdzie mamy zaproszenie, gdzie byśmy chcieli być, ale powiem, że mamy plany ambitne. Chcemy powtórzyć morze i trasę wakacyjną. Chcemy nareszcie być na Podkarpaciu, bo jeszcze niestety do tej pory tam nie byliśmy, a ten Zagórz funkcjonuje. Była też prośba, żeby tamten rejon odwiedzić, więc jest szansa, że tam będziemy. Plus bliżej Zakopanego, bliżej Małopolski, czyli Stary Sącz, Limanowa, żeby być bliżej klubów, tam, gdzie ewentualnie można się zapisać. Plany ambitne, nie chcę zdradzać wszystkiego, bo dopóki nie będzie akceptacji odgórnej, no to nie chcę tego zdradzać, ale mogę tylko powiedzieć, że na pewno mamy fajne plany, fajne lokalizacje. Mamy dwie skocznie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to tylko rozwijać.
Stylowo z Telemarkiem: Nawiążmy jeszcze do zimy, Pucharu Świata. Nadchodzi sezon zimowy i będzie to pierwszy sezon w roli trenera głównego Macieja Maciusiaka. Jakie są oczekiwania, jeśli chodzi o wyniki polskich skoczków, zarówno juniorów, jak i kadry A?
Jakub Kot: Myślę, że presja wyników zawsze będzie duża w Polsce. Jeżeli mamy takie nazwiska w kadrze jak Stoch, jak Kubacki, jak Żyła, znamy ich CV, wiemy, jakie mieliśmy lata za Horngachera, jakie były sukcesy jeszcze niedawno za Thurnbichlera, to każdy trener, który będzie przychodził i taką kadrę obejmował, to ta presja wyników będzie. Widzimy, że Polacy kochają skoki. Mamy 38 milionów ekspertów, którzy wszyscy lepiej wiedzą, kto ma jechać, kto ma nie jechać, kto powinien być trenerem. Ta presja wynikowa zawsze będzie i tutaj nie jest inaczej. Maciek nie wchodzi w łatwym momencie, sezon olimpijski, już ma teraz imprezę czterolecia przed sobą. Sam w jednym z wywiadów powiedział wprost, że jego interesuje medal, czyli plany ambitne. Czy do realizacji? Miejmy nadzieję, natomiast łatwo nie będzie.
„Kadra Polski jest dla mnie dużą niewiadomą”
Jakub Kot: Szczerze? Dla mnie dużą niewiadomą jest dwójka Wąsek, Zniszczoł. Po najlepszym sezonie życia Olek w kolejnym sezonie niestety zanotował spadek. Paweł Wąsek po najlepszym lecie życia i najlepszej zimie życia, kolejne lato, czyli to ostatnie, miał bardzo takie przezroczyste, niemrawe i nie bardzo widzę jakąś iskierkę, że to się ma odbić. Ta dwójka nie wiem, czy mnie, może nie niepokoi, ale nie wiem czego się spodziewać, bo lato wiemy, jakie było. Z kolei Kubacki i Żyła, kolejna dwójka, która poziom maksymalny ma widać wysoki. Na przykład w Predazzo widzieliśmy w duetach, Dawid z Kamilem pokazali klasę, ale też tej stabilności brakowało. Piotrek to Piotrek, co mu odbije do głowy danego dnia, tego nie wiemy.
Jakub Kot: Kamil się wydaje według mnie takim w miarę stabilnym, gdzie to lato było dla niego takie spokojne. Drobna zmiana przepisów widać, że zadziałała w jego kierunku, a nie przeciwko niemu. Nie było kontuzji jak w tamtym sezonie, gdzie była przerwa i wytrącenie z treningów, jest lepsza współpraca Doleżala z Maciusiakiem. Nie ma wewnętrznego konfliktu, kto ma machać, co też mu głowę zaprzątało. Kamil ma wszystko w swojej głowie i nogach, żeby to był dobry sezon. Czy na Kryształową Kulę? Pewnie nie, bo umówmy się, to musi być w formie, w sztosie od listopada do marca, a raczej tego nie ma co już od niego wymagać. Bardziej celowania w imprezy docelowe, bycia blisko czołówki, ale gdzieś tamten top osiągnąć właśnie na Igrzyskach czy na Mistrzostwach Świata w Lotach. Ta kadra Polski jest dla mnie mimo wszystko dużą niewiadomą. Mamy Wąska i Zniszczoła po sezonach życia, zobaczymy, co będzie. Kubacki, Żyła poziom wysoki, okej, ale jaka będzie stabilność? Kamil, który wydaje się w miarę stabilny, na dobrym poziomie.
Kacper Tomasiak? „To bardzo mądry chłopak”
Jakub Kot: Kacper Tomasiak, wielka nadzieja, gwiazda, ale też taki, nie że kubeł zimnej wody, ale przestrzegam, nie na hura. Nie wylejmy dziecka z kąpielą. Jest świetnym zawodnikiem o ogromnym potencjale, ale też nie ma co go pchać na zawody Pucharu Świata tylko dlatego, że jest młody, więc ma jeździć. Tak łatwo można chłopaka wypalić. Jest w formie, skacze dobrze, niech jeździ, ale dajmy mu też czasami odetchnąć. Takim talentem trzeba mądrze zarządzać, czyli wiedzieć, kiedy go wycofać. Dać go do Pucharu Kontynentalnego, niech się tam troszkę podbuduje. Mistrzostwa Świata Juniorów są również dla niego ważne. Nie wiem, czy to będzie zawodnik na cały sezon punktowania w Pucharze Świata, czy jednak jakąś zadyszkę złapie, co jest bardzo możliwe i realne, bo każdy taką zadyszkę łapał. Trzeba dać wtedy po prostu odpocząć.
Jakub Kot: Wiem, że to jest super chłopak, bardzo mądry, ma poukładane w głowie. Ta strefa mentalna mi się u niego bardzo podoba. Jednak nie mówmy, że to już gość na medal Igrzysk Olimpijskich w Predazzo, bo to jeszcze nie jest ten moment. Niech on spokojnie, cierpliwie pracuje, bierze przykład od tych najlepszych. Jeśli jest od nich lepszy, to niech jeździ, oczywiście, natomiast też cierpliwie. Nie od razu na hura, że on już ma wygrywać.
Korespondencja z Łodzi, Aleksandra Cyrulińska
Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, Instagram, TikTok oraz Twitter.
Ponadto zachęcamy do wsparcia naszej strony za pośrednictwem Suppi.
