Tschofenig o kontuzji, podróżach i planach: „Po prostu pozwolę, żeby się stało”

przez Patrycja Pałyska

Daniel Tschofenig, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni i Kryształowej Kuli, wrócił do treningów po letniej kontuzji. Austriak ciężko pracował nad powrotem do formy, ale także znalazł czas na intenstywne wakacje pełne muzyki, sportowych emocji i podróży.

Daniel Tschofenig, fot. Małgosia Mikulska
Daniel Tschofenig, fot. Małgosia Mikulska

ZOBACZ TEŻ: DANIEL TSCHOFENIG: „WŁAŚNIE DLA TAKICH MOMENTÓW SKACZĘ”

Tschofenig, wrócił do treningów po kontuzji, która mocno pokrzyżowała jego plany na spokojne lato. Austriak naderwał włókna mięśniowe w lewej nodze podczas treningu siłowego i przez kilka tygodni musiał ograniczyć aktywność. „Chciałbym przetrwać to lato bez żadnych komplikacji” – mówił jeszcze przed sezonem. Jednak rzeczywistość okazała się inna. „Znowu zerwałem włókno mięśniowe, ale mogłem dobrze trenować z kontuzją. Trenuję już od dwóch tygodni i obecnie nie odczuwam żadnego bólu” – podkreślił Austriak.

Na pomoc skoczkowi przyszło Centrum Wydajności Sportowca Red Bull w Thalgau. „Lekarze, fizjoterapeuci i trenerzy komunikują się na miejscu. Cały sprzęt jest tam dostępny, co jest idealne” – zaznaczył Tschofenig, doceniając kompleksową opiekę medyczną.

Choć kontuzja była przeszkodą, Austriak nie zrezygnował z urozmaiconego lata. „Woodstock muzyki dętej”, wizyta na Formule 1 w Spielbergu z partnerką Alexandrią Loutitt czy Electric Love Festival – to tylko część atrakcji. Do tego wiosenna podróż do Kanady i USA, gdzie odwiedził brata w San Francisco. „Wielki Kanion to było coś wyjątkowego, ale Las Vegas też było brutalne. Czujesz, że co kilka sekund odkrywasz nowe wrażenia. Fajnie jest się wyłączyć, a tego właśnie potrzebujesz po takiej zimie” – opowiadał zwycięzca Kryształowej Kuli.

Daniel Tschofenig, fot. Martyna Okrzesik

ZOBACZ TEŻ: FIS CUP W SZCZYRKU: TOMASIAK TRIUMFUJE, PILCH TRZECI

Tschofenig nie patrzy jeszcze na igrzyska olimpijskie 2026. „To jeszcze daleka droga. To normalne zawody, chociaż absolutnie nie mam nic przeciwko temu, żeby znów dać z siebie wszystko. – powiedział.

Austriak kieruje się prostym mottem: „Po prostu wezmę to wszystko i pozwolę, żeby się stało”. Zapytany, czy woli rolę myśliwego czy ofiary, odpowiedział: „Jako myśliwy nie odczuwasz presji, ale jako ofiara wiesz, że zrobiłeś wiele dobrze. Teraz potrafię lepiej spojrzeć na pewne rzeczy z perspektywy”.

„Niektórzy ludzie nagle zaczynają cię podziwiać i doceniać twoje sukcesy, co jest całkiem fajne” – dodał skoczek, licząc, że już wkrótce wróci na skocznię.

źródło: kleinezeitung.at, własne

Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, InstagramTikTok oraz Twitter.
Ponadto zachęcamy do wsparcia naszej strony za pośrednictwem Suppi.

0 komentarzy
2

Może ci się spodobać