Kobiety zakończyły już zmagania w ramach Pucharu Świata w Wiśle 2025/2026. Wśród Polek do konkursów przebrnęły Anna Twardosz i Pola Bełtowska, a były to dla nich pierwsze konkursy na polskiej ziemi. W wywiadach po konkursach odpowiedziały na pytania dotyczące aktualnej formy, oczekiwań czy kontrowersyjnego terminu zawodów na skoczni im. Adama Małysza i związanej z tym małej frekwencji na trybunach.

Anna Twardosz w czołowej „20” konkursów w Wiśle
Najlepszą z Polek w domowych konkursach spodziewanie okazała się Anna Twardosz. W czwartkowym konkursie skoki na 106,5 oraz 116 metrów pozwoliły jej zająć 20. miejsce. 24-latka wskazała na pewien problem, który mógł powstrzymać ją przed sięgnięciem po jeszcze lepszy rezultat.
Największym problemem jest nadmiar chęci i tutaj właśnie muszę wykonać dużo pracy. Momentami ambicja ze mną wygrywa i dzisiaj tak się stało.
– skomentowała na gorąco po pierwszych zawodach.
Twardosz wyjawiła również jak radzi sobie ze stresem i swoją wewnętrzną presją.
Staram się myśleć o czymś innym, być głową w innym świecie. Pomaga mi to, jak myślę o jakimś serialu, rozmowie bądź jeszcze czymś innym. Dzięki temu mogę robić to, co umiem.

W drugim konkursie Twardosz pokazała większe umiejętności. Wyskakała 16. pozycję w obu seriach, lądując 117,5 metra od progu skoczni w Wiśle Malince. Tym samym reprezentantka Polski zapisała punkty we wszystkich 6 rozegranych tej zimy konkursach. Ponadto aż 4-krotnie meldowała się w czołowej „20” rywalizacji.
Dokładnie taki był cel (punktowanie), ale tym były też dobre skoki, a tych dzisiaj trochę zabrakło. Jest we mnie niedosyt, szczególnie po tym telemarku, ale to pokazuje, że jest potencjał. Można mierzyć wysoko i można tego dokonać. Stresowałam się dużo mniej niż wczoraj. Myślę, że było to widać i skoki były dużo lepsze od wczorajszych. Czuję, że są duże rezerwy i te skoki mogą być jeszcze dłuższe. Podchodzę do tego spokojnie, krok po roku.
– tonowała nastroje skoczkini z Lanckorony.
Następnym przystankiem Pucharu Świata kobiet będzie niemieckie Klingenthal, gdzie światowa elita zmierzy się w przyszłym tygodniu. Polka miała okazję rywalizować na Vogtland Arenie przed kilkoma tygodniami, kiedy zakończyła cykl Letniego Grand Prix solidnym 19. miejscem. Czy jednak liderka kadry ma drodze z obiektem położnym w Saksonii?
Nie do końca się lubię z tą skocznią. Jest dla mnie ciężka. Tak samo trudne było dla mnie Lillehammer, tak samo ciężka jest dla mnie Wisła. Na tych skoczniach skoki mi jednak wychodziły. W Klingenthal dobrze poszło mi w lecie, więc jadę tam pozytywnie nastawiona.
– optymistycznie stwierdza Twardosz.
Bełtowska: „Celem jest regularnie przechodzenie kwalifikacji”
Mniej powodów do zadowolenia miała po wiślańskich konkursach Pola Bełtowska. 19-latka oba konkursy zakończyła na etapie 1. serii, zajmując kolejno 37. i 34. lokatę. Zakopianka dawała nadzieje na to, że w choć jednym z konkursów uzyska przepustkę do serii finałowej. Zwłaszcza w czwartek mogło towarzyszyć jej lekkie uczucie zawodu, gdyż kwalifikacje przyniosły jej 28. notę. Czy zatem to konkursowe napięcie stało za słabszym skokiem w 1. rundzie?
Napięcie zawsze jest, ale myślę, że to nie kwestia napięcia. Spodziewałam się więcej, ale jutro pojawia się nowa szansa i mam nadzieję, że będzie dobrze.

Jednocześnie 14. zawodniczka konkursu na normalnej skoczni w Falun wyznała, że punktowanie nie jest aktualnie jej sportowym priorytetem.
Moim celem jest regularne przechodzenie kwalifikacji. Jeśli skoczę dobrze, punkty same przyjdą.
Życiowe wyniki podopiecznych Marcina Bachledy w Falun nie przyciągnęły pod wiślański obiekt tłumów. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że tych było zdecydowanie mniej niż chociażby przedstawicieli mediów. Sytuacja uległa drobnej poprawie w piątek, lecz wciąż atmosfera daleka była od sportowego święta. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest umieszczenie konkursów w dni robocze.
Jest środek tygodnia. Wszyscy są zajęci szkołą czy pracą. Nikt nie pytał się, dlaczego jest to tak zorganizowane. Podjęto taką decyzję, więc my się dostosowujemy.
– stwierdziła sportsmenka.
Od przyszłej zimy FIS ma ujednolicić kalendarze dla Pucharu Świata kobiet i mężczyzn. Wobec tego istnieje duża szansa, że Puchar Świata zawita do Zakopanego, czyli miasta, z którego pochodzi Bełtowska.
Chciałabym. Bardzo lubię tę skocznię. Jest moją ulubioną.
– odparła na pytanie o możliwość włączenia Wielkiej Krokwi do terminarza pań.
Polka opowiedziała także o dodatkowej motywacji, którą dostała po życiowym wyniku w Falun.
To jest taka mieszanka wszystkiego. Po konkursie dodaje to takiego kopa. Jak wyjdą gorsze skoki, to wracam do tych lepszych, żeby cały czas być zmotywowana.
– zakończyła Bełtowska.
Korespondencja z Wisły, Szymon Kołtun i Martyna Okrzesik
Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, Instagram, TikTok oraz Twitter.
Ponadto zachęcamy do wsparcia naszej strony za pośrednictwem Suppi.
