Norweska saga związana z manipulacjami sprzętowymi na Mistrzostwach Świata w Trondheim zdaje się nie mieć końca. Tym razem w głównej roli występują zawieszeni członkowie sztabu szkoleniowego, którzy nie zgadzają się z potencjalnymi karami. Magnus Brevig, Thomas Lobben i Adrian Livelten zarzucają Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej (FIS) działanie niezgodne z prawem oraz wieloletnie przyzwalanie na oszustwa.

ZOBACZ TEŻ: OSTATECZNY WERDYKT W SPRAWIE NORWESKICH OSZUSTW. FORFANG I LINDVIK ZAWIESZENI!
List sztabowców do FIS
O ile oskarżeni skoczkowie, a więc Marius Lindvik i Johann Andre Forfang poznali już swoje wymiary kar, tak sprawa członków sztabu szkoleniowego wciąż pozostaje nierozstrzygnięta. Zarząd FIS ma rozważać, by Magnus Brevig (trener główny), Thomas Lobben (asystent trenera) oraz Adrian Livelten (krawiec) otrzymali 18-miesięczny zakaz działalności w skokach. Każdy z nich musiałby również zapłacić grzywnę w wysokości 50 tysięcy koron norweskich.
Wymieniona trójka nie zamierza jednak ulec w tej sprawie i wystosowała do FIS list, w którym przedstawiają swoje racje. Norwegowie uważają, iż federacja nie ma podstawy prawnej, aby ich ukarać. W ich mniemaniu byli oni jedynie pracownikami i nie podpisali żadnej umowy, która podporządkowywałaby ich regulaminowi FIS. Poza tym twierdzą też, że przepisy dopuszczają tylko wykluczenie z zawodów, a nie nałożenie zakazu pracy bądź grzywny.
Osoby oskarżone twierdzą, że manipulacja była porównywalna z wcześniejszymi manipulacjami dokonywanymi zarówno przez norweską kadrę, jak i inne reprezentacje, które były tolerowane przez FIS lub karane jedynie w niewielkim stopniu. Projekt optymalizacji kombinezonów i działania w szarej strefie przepisów, a czasem nawet poza nimi, jest wynikiem kultury, jaka rozwinęła się w skokach narciarskich w ostatnich latach. Według oskarżonych stało się powszechnie wiadome i akceptowane przez FIS, że aby utrzymać się w światowej czołówce, trzeba naginać przepisy.
– można wyczytać we fragmencie listu skierowanego do FIS, który przygotowała trójka prawników reprezentująca interesy oskarżonych.
Jeden z nich, Pål Kleven, odpowiadający za Magnusa Breviga w wypowiedzi dla vg.no zagroził, że były już szkoleniowiec norweskiej kadry może skierować sprawę do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. Nie wyklucza także podjęcia podobnego kroku przez pozostałą dwójkę.
Ta sprawa nie jest większym „oszustwem” niż wiele wcześniejszych przypadków, które kończyły się jedynie dyskwalifikacją lub upomnieniem, choć rzeczywiście użyto wtedy słowa „oszustwo”. To naruszenie zasad tego samego rodzaju, które FIS wcześniej karał znacznie łagodniej. Trenerzy powinni zostać uniewinnieni, ponieważ FIS nigdy wcześniej nie karał członków sztabu szkoleniowego w podobnych przypadkach. Z praktyki FIS wynika, że tego typu manipulacja sprzętem powinna skutkować jedynie dyskwalifikacją w danym konkursie.
– wyjaśnił Kleven.
Trudno nie zauważyć, że FIS sam przyczynił się do rozwoju tej patologicznej kultury poprzez niejasne przepisy i zbyt łagodne traktowanie wcześniejszych naruszeń. Wypowiedzi samych kontrolerów FIS po incydencie pokazują, jak przypadkowy i mało wiarygodny był dotychczasowy system kontroli.
– dodaje prawnik reprezentujący Magnusa Breviga.
Pål Kleven uważa ponadto za uderzający fakt, że FIS nie powołała niezależnego organu zawodowego poza swoimi szeregami, który zajmowałby się kontrolą kombinezonów narciarskich w kontekście zawodów.
Międzynarodowa Federacja Narciarska zapowiedziała, że nie może komentować toczącej się sprawy w mediach. Sprawa jest obecnie rozpatrywana przez komisję etyki.
Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, Instagram, TikTok oraz Twitter.
Ponadto zachęcamy do wsparcia naszej strony za pośrednictwem Suppi.
Źródło: vg.no
