Zwycięstwa Bieguna, Ziobry i Stocha oraz wielkie nadzieje

przez Michał Misiejuk

W którym momencie reprezentację Polski w skokach narciarskich można uznać za najbardziej docenioną? Najprościej byłoby powiedzieć, że miało to miejsce podczas odnoszenia największych sukcesów. W tej sytuacji należałoby wskazać na sezon 2016/2017 z drużynowym Mistrzostwem Świata i wygranym Pucharem Narodów pod wodzą Stefana Horngachera. Istotne jest, aby przy tego typu zagadnieniu wziąć pod uwagę zestawienie przedsezonowych oczekiwań i stopnia rozpieszczenia przeciętnego kibica reprezentacji Polski. W tym przypadku pierwszy sezon austriackiego trenera również zasługuje na bardzo wysoką ocenę. Moim zdaniem jest pewien krótki moment, podczas którego ten stosunek można uznać za jeszcze odrobinę korzystniejszy. W tym tekście po krótce przedstawię kilka faktów na temat początkowej części sezonu 2013/2014.

Andreas Wellinger, Kamil Stoch, Jan Ziobro, źródło: Berkutschi.com

ZOBACZ TEŻ: PIĘTNASTU REPREZENTANTÓW POLSKI NA STARCIE ZAWODÓW W NIEMCZECH

Letnie Grand Prix 2013

Tak jak nierzadko bywało wcześniej, lato w wykonaniu Polaków mogło napawać pewnym optymizmem. Numerem jeden w polskim obozie okazał się Krzysztof Biegun. Reprezentant klubu LKS Sokół Szczyrk zajął 5. miejsce w klasyfikacji generalnej najważniejszego letniego cyklu, biorąc udział w 6 z 11 konkursów i odnosząc jedno zwycięstwo w Hakubie. W szeroko pojętej czołówce lata znaleźli się jeszcze Maciej Kot (8. miejsce w klasyfikacji generalnej LGP), Kamil Stoch (9. miejsce w klasyfikacji generalnej LGP) i Jan Ziobro (11. miejsce w klasyfikacji generalnej LGP). Barierę 100 punktów przekroczyli jeszcze Dawid Kubacki i Stefan Hula.

Inauguracja zimy

Piątkowe kwalifikacje na Vogtland Arenie wygrał Piotr Żyła, 3. pozycję zajął Dawid Kubacki, a 5. Maciej Kot co zapowiadało walkę o najwyższe lokaty. Sezon zimowy rozpoczął się od rywalizacji drużynowej w Klingenthal. Reprezentacja Polski w składzie Piotr Żyła, Krzysztof Biegun, Maciej Kot i Kamil Stoch zajęła 4. lokatę.

Konkurs niedzielny

O rywalizacji z 24 listopada 2013 roku można powiedzieć bardzo dużo, ale na pewno nie to, że należała do sprawiedliwych. Wiał zmienny i nierzadko porywisty wiatr, który szczególnie dla końcówki listy startowej okazał się szczególnie niekorzystny. Spośród zawodników z numerem startowym powyżej 40. najwyżej uplasował się Wolfgang Loitzl na 18. miejscu. Dwaj ostatni skoczkowie, czyli Anders Bardal i Gregor Schlierenzauer odmówili startu w pierwszej (i jak się okazało jedynej) serii. Te wszystkie czynniki nie przeszkadzały kibicom reprezentacji Polski w świętowaniu świetnych rezultatów swoich reprezentantów.

Krzysztof Biegun dzięki próbie na 142,5 metra jako szósty polski skoczek odniósł triumf w zawodach Pucharu Świata. Co więcej, stał się drugim po Adamie Małyszu polskim skoczkiem, który przewodził klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Oprócz niego w czołowej dziesiątce znaleźli się jeszcze: Żyła, Kot i Ziobro finiszujący na odpowiednio 5., 6. i 9. pozycji. W trzeciej dziesiątce znalazł się jeszcze Dawid Kubacki. Tym sposobem reprezentanci Polski zdobyli podczas pierwszego konkursu indywidualnego 223 punkty w klasyfikacji Pucharu Narodów, co stanowiło najlepszy wynik w historii, biorąc pod uwagę wyłącznie rywalizację indywidualną.

Vogtland Arena (HS140), fot. skisprungschanzen.com

ZOBACZ TEŻ: VOGTLAND ARENA – KLINGENTHAL, NIEMCY

Powrót do rzeczywistości

Na Rukatunturi większość Polaków zaprezentowała się gorzej niż tydzień wcześniej. Nie dotyczyło to Kamila Stocha, który nie zapunktował w Niemczech. Skoczek z Zębu zajął 10. miejsce. Krzysztof Biegun wywalczył 18 lokatę i utrzymał koszulkę lidera Pucharu Świata, choć ze względu na niedopatrzenie organizatorów żółty plastron podczas dekoracji otrzymał drugi w konkursie Marinus Kraus. Drugiego konkursu nie udało się rozegrać.

W Lillehammer Polacy prezentowali się średnio. Najlepszy w pierwszym konkursie okazał się piąty Maciej Kot, a dzień później szósty Piotr Żyła. Te lokaty to jedyne miejsca Polaków w czołowej dziesiątce.

Titisee-Neustadt

Na większej naturalnej skoczni w Niemczech Polska reprezentacja spisywała się lepiej niż na Lysgaardsbakken. Znakomicie zaprezentował się Kamil Stoch. Drugie i pierwsze miejsce pozycjonowały go jako najlepszego zawodnika weekendu. Oprócz niego solidnie punktowali Piotr Żyła i Maciej Kot, a kolejne punkty dorzucili Dawid Kubacki i Klemens Murańka. Podczas rozgrywanej równolegle Uniwersjady Krzysztof Biegun zdobył złoto i srebro indywidualnie, a wraz z Bartłomiejem Kłuskiem i Aleksandrem Zniszczołem triumfował w rywalizacji drużynowej.

Magiczny Engelberg

Sobotni występ Polaków na Gross-Titlis-Schanze zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskich skoków narciarskich. Po pierwszej serii w czołowej dziesiątce znajdowało się aż 4 reprezentantów Polski. Najlepszym w pierwszej serii okazał się Jan Ziobro punktujący po raz pierwszy od Klingenthal. Oprócz niego w czołowej dziesiątce znajdowali się jeszcze Piotr Żyła, Kamil Stoch i Klemens Murańka. W drugiej serii Stoch poprawił się z 7. na 2. miejsce, a Ziobro przypieczętował niespodziewany triumf wyrównaniem rekordu skoczni. Piotr Żyła zakończył konkurs na 6. lokacie, a pozycję niżej uplasował się z najlepszym wynikiem w dotychczasowej karierze Klemens Murańka. W czołowej trzydziestce znaleźli się jeszcze  Dawid Kubacki (miejsce 17.) i Maciej Kot (miejsce 21.). Czy jest to najlepszy występ reprezentacji Polski w historii? Cóż… to zależy od definicji najlepszego występu. Faktem jest, że 280 punktów wywalczonych w Pucharze Narodów to do dzisiaj najlepszy wynik w konkursie indywidualnym.

Niedzielne kwalifikacje wygrał Klemens Murańka, co miało być dobrym prognostykiem przed konkursem. Po pierwszej serii prowadził Gregor Schlierenzauer przed Kamilem Stochem i Andreasem Wellingerem. Sobotni zwycięzca plasował się na 12. lokacie, jedno miejsce za Dawidem Kubackim. W drugiej serii Jan Ziobro oddał zdecydowanie najlepszy skok i awansował aż o 9 pozycji, spychając Schlierenzauera z podium. Kamil, który jako trzeci Polski zawodnik w historii wystartował z żółtym plastronem lidera Pucharu Świata, odniósł drugie zwycięstwo w sezonie, a między Polakami znalazł się Andreas Wellinger. Pozostali Polacy znaleźli się poza dziesiątką. Piotr Żyła uplasował się na 11. lokacie, Dawid Kubacki na 17., Maciej Kot na 19., a Klemens Murańka na 24. Łącznie tego dnia Polacy zgromadzili 217 punktów, co stanowiło 3. wynik w sezonie.

Gross-Titlis-Schanze, źródło: swiss.ski.ch

ZOBACZ TEŻ: GROSS-TITLIST-SCHANZE – ENGELBERG, SZWAJCARIA

Wielkie nadzieje przed Turniejem Czterech Skoczni

Co zrozumiałe oczekiwania przed niemiecko-austriackim turniejem można uznać za bardzo wygórowane, ale i uzasadnione. Pierwszy raz w historii można było wskazywać dwóch mocnych kandydatów do wygrania klasyfikacji generalnej noworocznej imprezy. Co więcej, w składzie reprezentacji Polski mogliśmy wyróżnić jeszcze minimum 3 skoczków z potencjałem na lokaty w czołowej dziesiątce. Ponadto mieliśmy do czynienia z potencjalnie nieobliczalnym Krzysztofem Biegunem, który przywiózł worek medali z Uniwersjady. Rok 2013 można również uznać za rekordowy. Podczas 12 miesięcy aż 4 zawodników reprezentujących biało-czerwone barwy odniosło zwycięstwa w konkursach Pucharu Świata. W Pucharze Narodów sytuacja przedstawiała się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Polska z dorobkiem 1431 punktów zajmowała drugie miejsce w Pucharze Narodów ze stratą zaledwie 92 oczek do liderujących Niemiec.

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że Kamil Stoch, Piotr Żyła, a zwłaszcza Dawid Kubacki nie należeli do tego kalibru zawodników co kilka lat później. Skoczek z Zębu miał na tamten moment 9 zwycięstw, 19 miejsc na podium i jeden naprawdę świetny sezon z mistrzostwem świata indywidualnie, brązem z konkursu drużynowego i 3. lokatą w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Żyła miał dwa miejsca w czołowej trójce, a Kubacki zaledwie jedną w czołowej dziesiątce. To wszystko znajdowało się w coraz szybciej zanikającym cieniu pytania ,,Jak to będzie bez Adama Małysza?”. Ówczesnych kibiców ciężko uznać za równie rozpieszczonych jak na przełomie drugiej i trzeciej dekady XXI wieku.

Młodość

Sukcesy na juniorskim czempionacie, czyli 4 srebrne medale zdobyte w ciągu ostatnich 2 edycji, w tym przypadku można uznać za dopełnienie szerszego kontekstu. No właśnie, ta reprezentacja nie wyróżniała się ponadprzeciętną średnią wieku, a wręcz przeciwnie. Najstarszy spośród startujących w Pucharze Świata Stefan Hula miał zaledwie 27 lat, czyli jak na standardy 2024 roku można go było postrzegać jako młodego i zdolnego. Stoch i Żyła mieli po 26 lat a reszta poniżej. Dawid Kubacki legitymował się wiekiem 23 lat, Krzysztof Miętus, Jan Ziobro i Maciej Kot 22. Bartłomiej Kłusek dopiero co stracił status juniora, a ten posiadali przedstawiciele znakomicie zapowiadającego się rocznika 1994, czyli: Krzysztof Biegun, Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka. Jeszcze o rok młodszy Jakub Wolny znajdował się w przededniu zdobyciu podwójnego mistrzostwa świata juniorów, a w nieco dalszej perspektywie naderwania więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. Spośród czynnych skoczków za naprawdę wiekowego uchodził 30-letni Rafał Śliż.

10 lat później pod koniec sezonu 2023/2024 taki trzydziestolatek znacząco obniżyłby średnią wieku składu wystawianego w Pucharze Świata. Ówczesna reprezentacja Polski nie posiadała zawodnika zaawansowanego wiekowo jak wówczas Robert Kranjec, Wolfgang Loitzl, Michael Neumayer czy Jan Matura. W kampanii 2023/2024 Polska drużyna w przytłaczającej większości przypadków składała się w co najmniej połowie z tej kategorii zawodników.

Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, InstagramTikTok oraz Twitter.

źródła: informacje własne, FIS

0 komentarzy
1

Może ci się spodobać