ENGLISH VERSION BELOW ⬇️
W ostatnich tygodniach forma Kevina Bicknera naprawdę zaskakuje. Amerykanin, który w tym sezonie wraca do rywalizacji na najwyższym poziomie, spisuje się naprawdę dobrze, co udowodnił między innymi fantastycznym skokiem na 141.5 m podczas konkursu drużynowego w Zakopanem. Po tych zawodach, w rozmowie ze Stylowo z Telemarkiem, opowiedział nam więcej o drodze, którą przebył w ostatnich latach.
ZOBACZ TEŻ: KUBACKI: ,,ZROBIŁEM KOLEJNY, MAŁY KROCZEK DO PRZODU” – POLACY PO KONKURSIE DRUŻYNOWYM
„Pomyślałem, że może nigdy nie osiągnąłem pełni swojego potencjału, więc chciałem spróbować jeszcze raz„
Chociaż w Pucharze Świata Kevina Bicknera możemy oglądać od sezonu 2015/16, to w ostatnich latach próżno było szukać jego nazwiska na większości list startowych. Już po raz drugi w karierze zawiesił swoje starty. W ubiegłym roku wystąpił jedynie podczas trzech weekendów, kiedy to nie kwalifikował się do konkursów, bądź zajmował miejsca w piątej dziesiątce. Ogromny przełom przyszedł jednak w lecie 2024. Wtedy to zaczął regularnie punktować, czego zwieńczeniem było jego pierwsze podium, podczas Letniego Grand Prix w Rasnovie.
Bickner zdołał przenieść dobrą formę na sezon zimowy – w Lillehammer zdobył pierwsze punkty Pucharu Świata od 1 stycznia 2020! W kolejnych tygodniach, zwłaszcza na przełomie roku, jego forma ustabilizowała się na dobrym poziomie, a sam Amerykanin potrafi zaskoczyć naprawdę pięknymi skokami.
„Uznałem, że czas pójść naprzód z moim życiem i karierą, więc tak właśnie zrobiłem. Byłem zadowolony z tej decyzji, ale widziałem postępy, jakie mój zespół osiągał we współpracy z Norwegami. Pomyślałem, że może nigdy nie osiągnąłem pełni swojego potencjału, więc chciałem spróbować jeszcze raz. To wspaniałe, że miałem wsparcie ludzi, który pomogli mi wrócić do sportu. Może z odpowiednimi narzędziami uda mi się osiągnąć więcej niż w przeszłości” – mówił o swoim powrocie do Pucharu Świata.
„Przez ostatnie dwa lata bardzo ciężko pracowałem, aby wrócić na poziom, który osiągnąłem wcześniej w swojej karierze. Myślę, że w końcu go przekroczyłem, co jest świetnym uczuciem! Zobaczymy, jak daleko mogę zajść i jak dobrym skoczkiem mogę się stać. Myślę, że pozostanę w tym sporcie tak długo, jak będę robił postępy”.
„W mojej karierze mogą się wydarzyć jeszcze bardziej emocjonujące momenty„
Historia Kevina Bicknera jest dość wyjątkowa. Niewielu jest skoczków, którzy wracając po dwóch przerwach, niespowodowanych kontuzjami, potrafią wypracować taki poziom. W ubiegłym tygodniu, podczas finału Turnieju Czterech Skoczni, osiągnął najlepszy wynik w karierze – 14. miejsce w Bischofshofen.
Tak mówi, odpowiadając na pytanie czy teraz jest najlepszy moment w jego sportowym życiu: „Nie jest to najlepszy moment. Wciąż uważam, że skok na 244,5 m w Vikersund był punktem kulminacyjnym mojej kariery. Ale zdecydowanie, ten wynik się do niego zbliża. To naprawdę ekscytujące w końcu osiągnąć ten kamień milowy. Minęły lata, odkąd wywalczyłem wynik zbliżony do tego, więc myślę, że to naprawdę ekscytujące. Spodziewam się, że w tym roku osiągnę jeszcze lepsze wyniki. W mojej karierze więc mogą się wydarzyć jeszcze bardziej emocjonujące momenty”.
W Zakopanem, w drugiej serii konkursu drużynowego, Bickner wylądował półtora metra za rozmiarem skoczni, co było trzecią najlepszą odległością tego dnia. Eurosport Polska uznał to za jeden z lepszych skoków w całej jego karierze. „Trudno powiedzieć, ponieważ każdy skok jest inny, a warunki zawsze się różnią. Jest wiele drobnych czynników, które mogą się zmienić. Ale to był zdecydowanie jeden z lepszych skoków. Nie wiem, czy najlepszy – trudno to jednoznacznie ocenić – ale cieszę się, że im się spodobał” – podsumował swoją próbę 28-latek.
„Patrzenie na ten sport z tej perspektywy jest dla mnie czymś nowym„
Co sprawia, że Bickner jest w stanie latać tak daleko? Jak sam przyznaje – w jego technice zaszły gruntowne zmiany.
„W zasadzie zacząłem wszystko od zera. Wróciłem do sportu i postanowiłem zapomnieć wszystko, co wiedziałem o skokach. Próbowałem nauczyć się wszystkiego od nowa, żeby mieć świeże spojrzenie na tę dyscyplinę. Początkowo postępy były powolne, ale myślę, że dało mi to naprawdę dobrą bazę. Jest wiele drobnych rzeczy, których nauczyłem się podczas przerwy. To pomogło mi uczynić moje skoki bardziej solidnymi i konsekwentnymi. Myślę, że w końcu znalazłem stabilność”.
Nie ma co ukrywać, że ogromne postępy, jakie robią w ostatnim czasie amerykańscy skoczkowie, są w dużej mierze spowodowane współpracą z norweskim związkiem narciarskim. Od ponad dwóch lat tworzą oni wspólną grupę szkoleniową (od lata 2023 wraz z Arttim Aigro z Estonii), dzięki czemu do światowej czołówki wypłynęli tacy skoczkowie jak Tate Frantz i Erik Belshaw.
„Współpraca jest naprawdę dobra. Jesteśmy jednym zespołem, dzielimy się zasobami i całą wiedzą. Spędzamy razem dużo czasu i naprawdę dobrze się znamy. To wspaniałe. Uwielbiam treningi na skoczniach w Lillehammer i w Trondheim – to oczywiście zawsze pomaga. Patrzenie na ten sport z tej perspektywy jest dla mnie czymś nowym” – przyznaje Amerykanin.
Już w najbliższy weekend Puchar Świata przenosi się po raz pierwszy w tym sezonie na skocznię do lotów narciarskich! Większość skoczków czeka na ten moment z ogromną ekscytacją. Kevin Bickner od lat uważany jest za niezłego lotnik – to właśnie na skoczni mamuciej zdobył swoje pierwsze punkty i jest on aktualnym rekordzistą swojego kraju.
„Ostatnio latałem stosunkowo niedawno bo byłem przedskoczkiem w Vikersund, ale wcześniej miałem pięcioletnią przerwę od lotów. Obecnie jestem w znacznie lepszej formie, więc zobaczymy, jak mi pójdzie”.
Czy możliwe jest pobicie rekordu USA w tym sezonie? Od marca 2017 wynosi on 244,5 m.
„Zobaczymy. Na pewno nie w Oberstdorfie – skocznia chyba nie jest wystarczająco duża. Vikersund nie jest już takie jak kiedyś, więc myślę, że Planica będzie moją jedyną szansą. Ale jest to zdecydowanie możliwe przy odpowiednim skoku. Nie liczę na to, ale mogłoby się udać”.
Korespondencja z Zakopanego, Małgorzata Mikulska
ENGLISH VERSION BELOW ⬇️
Although we have been watching Kevin Bickner in the World Cup since the 2015/16 season, in recent years, his name has been hard to find on most start lists. For the second time in his career, he put his competitions on hold. Last year, he participated in only three weekends, failing to qualify for events or finishing in the fifth dozen. However, a significant breakthrough came in the summer of 2024 when he began scoring points regularly, culminating in his first podium finish during the Summer Grand Prix in Rasnov.
Bickner managed to carry his good form into the winter season – in Lillehammer, he scored his first World Cup points since January 1, 2020! In the following weeks, especially around the turn of the year, his form stabilized at a high level, and the American impressed with some truly beautiful jumps.
“I kind of thought it was time to move on with my life and my career, so that’s what I did. I was happy with the decision, but I saw the progress my team was making under the new Norwegian partnership. So thought maybe I had never reached my full potential, so I wanted to give it one more shot. I love the support from different people to help me get back into the sport. Maybe with all the right tools, I could do better than I had in the past” – he said about his return to the World Cup.
„I’ve been working really hard the last two years to try to get back to the level I reached earlier in my career. I think I’ve finally surpassed it, which is cool to see. We’ll see how far I can take it and how good I can get. I think I’m going to stay in the sport as long as I keep progressing”.
“There could still be more exciting moments in my career”
Kevin Bickner’s story is quite unique. There are very few jumpers who, after two breaks, manage to return to such a high level. Last week, during the Four Hills Tournament final, he achieved the best result of his career – 14th place in Bischofshofen.
When asked whether this is now the best moment of sport life, he said: “Not the best moment. I still think going 244.5 m in Vikersund was my career highlight, but it’s definitely up there. It’s really exciting to finally break that milestone. It’s been years since I got any result close to that, so I think it’s really exciting. I’m expecting to do better this year, so there could be even more exciting moments in my career soon”.
In Zakopane, during the second round of the team competition, Bickner landed a jump that went one and a half meters beyond the hill size, making it the third-best distance of the day. Eurosport Poland considered it one of the best jumps of his career. “It’s hard to say because every jump is different, and the conditions are always variable. There are many small factors that can change. But it was definitely one of my better jumps. I’m not sure if it was the best – it’s hard to judge definitively. But I’m glad they liked it” the 28-year-old summarized his attempt.
“Looking at the sport from this perspective is something new for me”
What allows Bickner to fly so far? As he admits himself, significant changes have occurred in his technique.
„I pretty much started from nothing again. I came back to the sport and decided to forget everything I knew about jumping. Then I tried to relearn it so I could have a new perspective on the sport. It was slow-moving at first, but I think it gave me a really good position in the middle line. There are a lot of little things that I learned while being away. I think that’s helped my jumping to become more solid and consistent. I think I’ve finally found some consistency”.
There’s no denying that the significant progress American ski jumpers have made recently is largely due to their collaboration with the Norwegian Ski Federation. For over two years, they have been working together as a training group (since the summer of 2023, including Artti Aigro from Estonia), which has helped skiers like Tate Frantz and Erik Belshaw rise to the world’s top level.
“It’s been really good. We are like one team – we share our resources and all the knowledge with each other. We hang out with the team a lot and know each other super well. It’s been great. I love training on the hills in Lillehammer and our great hills in Trondheim – that always helps, of course. Seeing the sport from that perspective is new” – admitted.
This weekend, the World Cup moves to a ski flying hill for the first time this season! Most jumpers are eagerly awaiting this moment with great excitement. Kevin Bickner has long been considered a good ski flyer – it was on a flying hill that he earned his first World Cup points, and he is currently his country’s record holder.
I’ve been jumping fairly recently, but before that, it had been five years since I last ski-flew. I’m in much better shape right now, so we’ll see how it goes.
Is it possible to break the U.S. record this season? Since March 2017, it has stood at 244.5 meters.
„We’ll see. Definitely not in Oberstdorf – I don’t think the hill is big enough. Vikersund isn’t what it used to be, so I think Planica will be my only shot. But it’s definitely possible with the right jump. I’m not counting on it, but it could happen”.
Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, Instagram, TikTok oraz Twitter.