Puchar Świata w Lillehammer: Zwycięstwo Jana Hoerla

przez Małgosia Mikulska

Drugi dzień rywalizacji na Lysgaardsbakken przebiegał w zupełnie innych warunkach niż panowały w sobotę. Aura zmieniła się na zimową, a konkurs rozgrywany był przy mocno padającym śniegu. Po swoje czwarte zwycięstwo w karierze sięgnał Jan Hoerl, który w Lillehammer latał zdecydowanie najdalej.

Jan Hörl, fot. Martyna Okrzesik

ZOBACZ TEŻ: PUCHAR ŚWIATA W LILLEHAMMER: KATHARINA SCHMID WYGRYWA

Kwalifikacje

W uwagi na niesprzyjające prognozy pogody harmonogram dzisiejszej rywalizacji uległ zmianie już wczoraj. Zgodnie z nim kwalifikacje, pierwotnie zaplanowane na godzinę 14:45, odbyły się już o 9:30, zaraz po zakończeniu eliminacji pań. Ruch ten okazał się trafiony, ponieważ mimo iż punkty za wiatr wahały się od -2.7 do +13.7, to cała seria była przeprowadzona bardzo płynnie, bez zmiany belki startowej (8.).

Na czele tabeli z wynikami nie było żadnej niespodzianki. Podobnie jak wczoraj, najlepszy okazał się Jan Hoerl. Lądował on dużo bliżej niż w sobotę, ale jego próba na 132 m wystarczyła, by wygrać kwalifikacje. Pół metra przed nim lądował świetnie spisujący się na tej skoczni Kristoffer Eriksen Sundal. Najwyraźniej wczorajszy niecodzienny incydent nie wytrącił Norwega z równowagi, ponieważ został sklasyfikowany na drugiej lokacie. Za nim uplasował się Daniel Tschofenig.

Najdłuższe skoki należały do skoczków, którzy znaleźli się poza czołową trójką. 134.5 m osiągnął sklasyfikowany na czwartym miejscu Marius Lindvik. Naprawdę dobrze zaprezentowali się skoczkowie z drugiego szeregu, którzy w tym roku po raz pierwszy w karierze stawali na podium Letniego Grand Prix. Jedynie pół metra bliżej niż Lindvik wylądował piąty Artti Aigro, siódmy był Kevin Bickner (128.5 m), dziesiąty Tate Frantz (129.5 m) i jedenasty Valentin Foubert (129.5 m).

Artti Aigro, fot. fot. Małgorzata Mikulska

Rozczarowali przede wszystkim Słoweńcy. Domen Prevc, który wczoraj zaliczył nieprzyjemny upadek, skoczył krótko, po czym został zdyskwalifikowany. Zak Mogel i Lovro Kos zdołali zakwalifikować się do konkursu, jednak ich próby w okolicy 111 m dały im miejsca w piątej dziesiątce. Ostatnim skoczkiem, który wywalczył awans, był Markus Eisenbichler (109 m). Wśród zawodników, którym ta sztuka się nie udała, znaleźli się między innymi: Erik Belshaw, Keiichi Sato i Alex Insam. Ten ostatni w ciągu całego weekendu zmaga się z ogromnymi problemami na skoczni, czego dał wyraz po swojej próbie głośnym krzykiem frustracji.

Wszyscy Polacy wywalczyli awans do konkursu, jednak nie można powiedzieć, że każdy zaprezentował się z dobrej strony. Poziomem odstaje zdecydowanie Maciej Kot, który skoczył zaledwie 117.5 m i został sklasyfikowany na 41. pozycji. Zaledwie metr dalej lądował Paweł Wąsek, dla którego także nie była to zbyt udana próba. Warto jednak zaznaczyć, iż swój skok oddawał przy silnym wietrze z tyłu skoczni, co w rezultacie dało mu 23. miejsce. Progres poczynili jednak pozostali nasi reprezentanci. Kamil Stoch lądował na 125 m, dzięki czemu kwalifikacje ukończył na 21. lokacie. Dwa metry dalej i dwa miejsca wyżej wylądował natomiast Aleksander Zniszczoł. Zdecydowanie najlepszy skok należał jednak do Dawida Kubackiego, który został sklasyfikowany w połowie drugiej dziesiątki.

Nietypowa sytuacja miała miejsce w przypadku Niko Kytosaho. Fin omyłkowo wziął wczorajszy numer startowy, w efekcie czego spóźnił się na swój start. Zdyskwalifikowanych zostało natomiast dwóch zawodników: Domen Prevc – za rozmiar kombinezonu i Adrian Tittel – za nieprzepisową długość nart.

ZOBACZ PEŁNE WYNIKI KWALIFIKACJI

https://twitter.com/szt_redakcja/status/1860614918124270031

Pierwsza seria

Konkurs rozpoczął się zgodnie z planem, punktualnie o godzinie 16:00, w otoczeniu mocno sypiącego śniegu. Miało to znaczący wpływ na prędkości osiągane na rozbiegu, zwłaszcza, że skocznia Lysgaardsbakken ma naturalne tory lodowe. Wiatr nie wpływał znacząco na przebieg rywalizacji, a dla wszystkich zawodników obowiązywała ta sama 9. platforma startowa.

Pierwszą serię zdecydowanie zdominowali Austriacy. Nie dość, że Stefan Kraft, Jan Hoerl i Daniel Tschofenig zajęli pierwsze trzy miejsca, to ich koledzy z drużyny, Maximilian Ortner i Manuel Fettner meldowali się na 8. i 9. miejscu. Szczególnie uważnie obserwowaliśmy Ortnera, który wczoraj, stanął na podium, mimo iż dopiero po raz trzeci w karierze wywalczył punkty Pucharu Świata. Dzisiaj jednak udowodnił, że jego sobotni występ nie był przypadkowy, a on sam znajduje się obecnie w naprawdę dobrej dyspozycji.

Lider klasyfikacji generalnej Pius Paschke oddał bardzo dobrą próbę na odległość 136.5 m i w efekcie uplasował się tuż za czołową trójką. Za jego plecami znaleźli się skoczkowie spoza krajów tzw. „wielkiej szóstki” – Szwajcar Gregor Deschwanden i Amerykanin Tate Frantz.

Tate Frantz, fot. Małgorzata Mikulska
Tate Frantz, fot. Małgorzata Mikulska

Podobnie jak wczoraj, do finału awansowała trójka Polaków. Najlepiej zaprezentował się Aleksander Zniszczoł, który po skoku na 126.5 m uplasował się na 22. miejscu. Tuż za nim znalazł się Paweł Wąsek, skacząc zaledwie metr bliżej. Kamil Stoch wylądował na 118.5 m, co dało mu 29. lokatę po pierwszej serii. Blisko awansu był Dawid Kubacki, jednak ostatecznie 115 m nie wystarczyło do walki o punkty. Bardzo słabą próbę, na odległość 102.5 m, pokazał natomiast Maciej Kot.

Wśród punktujących znaleźli się także Simon Ammann, Kevin Bickner czy Vladimir Zografski, którym ta sztuka nie udała się w pierwszym konkursie. Nie udało się awansować między innymi Antiemu Aalto, Lovro Kosowi, Renowi Nikaido oraz Robertowi Johanssonowi.

Z powodu nieprawidłowości w rozmiarze nart zdyskwalifikowany został Amerykanin Casey Larson.

ZOBACZ PEŁNE WYNIKI PIERWSZEJ SERII

https://twitter.com/szt_redakcja/status/1860711440484618675

Druga seria

W myśl nowych przepisów o ograniczeniu liczby kombinezonów, w związku z silnymi opadami śniegu, jury zdecydowało o możliwości zmiany stroju po pierwszej części konkursu. Siła wiatru nadal utrzymywała się na niskim poziomie, dzięki czemu udało się utrzymać 9. belkę startową. Jest to ciekawe z uwagi na to, że nieczęsto zdarza się, aby obowiązywała jedna platforma przez cały konkurs.

Walka o zwycięstwo w konkursie była pasjonująca. Przede wszystkim mocny atak na podium wykonał Pius Paschke. Niemiec skoczył 136 m, co wystarczyło na zajęcie drugiego miejsca. Lepszy od niego był Jan Hoerl, który latał dziś rewelacyjnie. Finałowy skok na odległość 139.5 m przypieczętował jego tryumf. Podobnie jak wczoraj, na podium znalazł się także Daniel Tschofenig.

Stefan Kraft w finałowej próbie skoczył nieco krócej i w rezultacie znalazł się tuż za czołową trójką. Dobrą piątą lokatę utrzymał natomiast Gregor Deschwanden. Na dalszych miejscach uplasowali się Sundal, Wellinger i Ortner.

Żaden z biało-czerwonych nie zdołał dolecieć do punktu konstrukcyjnego. Kamil Stoch osiągnął odległość metr dalszą niż w pierwszej serii, a dzięki słabemu występowi Simona Ammanna, przesunął się o jedno miejsce w górę. O trzy lokaty spadł jednak Aleksander Zniszczoł, który wylądował zaledwie na 117 m. Podobnie jak wczoraj, najwyżej klasyfikowanym Polakiem był Paweł Wąsek. 25-latek skoczył 120 m i ostatecznie utrzymał 23. pozycję.

https://twitter.com/szt_redakcja/status/1860723610698109056

ZOBACZ OFICJALNE WYNIKI KONKURSU

https://twitter.com/szt_redakcja/status/1860728448316031148

Nie zmienił się lider klasyfikacji generalnej, a więc z Lillehammer z żółtym plastronem wyjedzie Pius Paschke. Na drugim miejscu znajduje się Jan Hoerl, który do Niemca traci 35 punktów. Najlepszy z Polaków, Paweł Wąsek, ma 26 punkty i znajduje się na 17. pozycji.

Na zakończenie zapraszam na nasze media społecznościowe – Facebook, InstagramTikTok oraz Twitter.

źródło: FIS, własne

0 komentarzy
0

Może ci się spodobać