Sven Hannawald: „Widzę w Ryoyu odrobinę siebie.”

przez Stylowo z Telemarkiem

Sven Hannawald - biografia zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni 2001/02

fot. Sven Hannawald

Tym razem udało nam się przeprowadzić z legendarnym, niemieckim skoczkiem – Svenem Hannawaldem. Jak wszyscy wiedzą, Sven był jednym z największych konkurentów naszego ówczesnego najlepszego skoczka – Adama Małysza, przez co często spotykał się z negatywnym nastawieniem do jego osoby ze strony polskich kibiców. Jak dzisiaj postrzega skoki narciarskie po 14 latach od zakończenia kariery? Przeczytacie (oraz usłyszycie) już u nas:

*polskie tłumaczenie nagrania audio*

Sven: Cześć Anna, przykro mi, że to tak długo trwało i chciałbym przeprosić, ale miałem dużo do roboty, jestem zajęty budową domu i myślami o mojej małej córce, więc jest zawsze dużo do zrobienia. Teraz znalazłem czas, żeby odpowiedzieć na twoje 11 pytań. Czekasz już długo, dlatego dziękuję za nie. Więc teraz po prostu zacznę.

A: W tym roku minie 15 lat odkąd zakończyłeś karierę, wiemy, że powodem dlaczego to zrobiłeś była silna depresja, ale znając jakie zmiany wprowadziło FIS, nie sprawia, że chciałbyś znowu być skoczkiem narciarskim? Co uważasz o wszystkich tych zmianach?

S: I co do twojego pierwszego pytania, to już 14 lat odkąd zakończyłem karierę z powodu problemów
zdrowotnych i myślę, że pomimo zmian, które wprowadziło FIS, nie chciałbym znowu wrócić. Jeśli
przestanie się być skoczkiem narciarskim, wtedy ma się wątpliwości tylko przez rok czy dwa lata od
zakończenia kariery, tak przynajmniej było u mnie, czy może jednak dalej powinienem to robić. Ale po tych latach, w których było się aktywnym, wie się co się z tym wiąże i jeśli się przestanie, tak jak w moim przypadku, gdy ciało było już po prostu zepsute od tych wszystkich lat, (do tego ciągła chęć sukcesów),wtedy zauważa się, że czegoś brakuje. I w dzisiejszych czasach jeśli nawet mały drobiazg z całej sylwetki brakuje, wtedy nie masz żadnych szans, a ja byłem wtedy zawsze ambitny i chciałem stać na samym szczycie, być coraz dalej, coraz dalej skakać. I to uczucie powiedziało mi, że ja już tak dłużej nie mogę,bo jestem coraz starszy i teraz gdy tu siedzę i odpowiadam na te pytania uważam, że to wszystko było piękne. I teraz uważam za piękne też to, że mogę znowu razem z Eurosportem przy tym być i podziwiać skoki oraz loty narciarskie.

A: Jak wspominasz swoją rywalizację z Małyszem, Schmittem czy Ahonenem?

S: Co do twojego drugiego pytania, na temat tego jak postrzegam rywalizację z Martinem, Adamem czy też z Janne w tamtych czasach. Rywalizacja zawsze brzmi dla mnie dość srogo, naturalnie wszyscy ze sobą konkurujemy, ale wśród skoczków narciarskich jest tak, że my zawsze chcemy być najlepsi i ja w moim przypadku chciałem być najlepszy, tak samo Adam, czy Martin. Skoczek zawsze chciałby stać na samym szczycie, ale to nie może powodować, że w innym wypadku poczuje się gorszy i dlatego niektórzy prowadzą rozmowy z psychologami, kiedy nie są w najlepszej formie. Więc my zawsze myślimy i koncentrujemy się tylko na sobie i mamy nadzieję i chęć, żeby móc wygrywać. Ale jeśli w danym dniu ktoś będzie lepszy, tak jak zdarzało się w moich czasach z Adamem, kiedy on często był ode mnie lepszy. Ale to wszystko tylko podczas zawodów, po zawodach byliśmy dobrymi przyjaciółmi i jeszcze do dzisiaj mój stosunek do Adama jest naprawdę bardzo przyjacielski, zgodny i pełen szacunku i zawsze mu to okazuję, gdziekolwiek jesteśmy.

A: Co sądzisz o dominacji Ryoyu w zeszłym sezonie 2018/19 

S: To było moje absolutne marzenie móc przeżyć coś takiego. Przedtem był też Kamil, który pokonał świetną drogę i jako pierwszy po mnie wygrał wszystkie 4 konkursy Turnieju Czterech Skoczni i dołączył do tego małego elitarnego klubu. Ale to co pokazał też Ryoyu w zeszłym roku było po prostu fantastyczne. Widzę w Ryoyu odrobinę siebie, bo on też jest jednym z tych dla których nie ważne jak długi jest rozbieg, potrafi dobrze przeprowadzić skok. Nie jest on arogancki, twardo stąpa po ziemi, ma młodzieńczą lekkość w tym co robi, to jest godne podziwu i można się było tym cieszyć. Ten sezon to było marzenie i dla mnie, jako biernego już skoczka narciarskiego, miło było to śledzić i widzieć jak Ryoyu wykonuje dużo dalekich skoków, co przypomniało mi o moich czasach.

A: Do niedawna  byłeś jedynym skoczkiem, który wygrał wszystkie 4 konkursy Turmieju Czterech Skoczni. Spodziewałeś się, że pewnego dnia jeden ze skoczków narciarskich dorówna Twojemu osiągnięciu jak zrobili to Kamil i Ryoyu? Czy miałeś nadzieję, że będziesz jedyny w swoim elitarnym klubie?

S: A więc tak, do niedawna byłem jedynym skoczkiem, który potrafił wygrać
wszystkie 4 konkursy TCS. Pytasz mnie, czy oczekiwałem tego, że pewnego dnia ktoś, jak Kamil czy też Ryoyu, dołączy do tego małego klubu, czy miałem nadzieję, że zostanę jedynym w klubie. Oczywiście przez wszystkie lata mówiłem, to co zrobiłby każdy skoczek, który jako pierwszy coś osiągnie, ustanowi rekord, wtedy chciałoby się tak długo jak to możliwe zostać tym jedynym albo jak najdłużej zachować rekord, zawsze mówiłem to we wszystkich wywiadach. Po moim zwycięstwie miałem nadzieję podczas każdego sezonu, że dalej będę tym jedynym. Ale jednocześnie mówiłem zawsze, że jeśli komuś się to uda, to wiem co się z tym wiąże i to nie ma nic wspólnego ze skokami narciarskimi, lecz to ciężka walka z samym sobą, ze swoimi myślami, jest to bardzo ciężkie psychicznie i jeśli komuś się to uda to ma mój największy szacunek i będę pierwszym, który mu pogratuluje. W przypadku Kamila było to właśnie tak, że mogłem bezpośrednio wejść na zeskok i mu pogratulować. W przypadku Ryoyu niestety tak nie było, bo nie mogłem wejść na zeskok i nie mogłem mu pogratulować bezpośrednio lecz dopiero później. Ale to co obaj, Kamil jak i też Ryoyu, pokazali było rewelacyjne i też mi trochę przypomnieli o moich czasach i wspomnieniach, kiedy ja tego dokonałem. Cieszyłem się, że mogłem to widzieć i podziwiać. Ryoyu dołączył jako trzeci do naszego małego klubu i zobaczymy kto jeszcze do tego dojdzie. Ale myślę, że w przyszłości nie będzie to dużo osób.

A: Na co dzień jesteś komentatorem dla niemieckiego Eurosportu. Ale jest coś jeszcze co kochasz robić? Co to jest i dlaczego?

S: Tak, jasne. Cieszę się tym, że mam możliwość z Eurosportem i Matthiasem, czyli moim
partnerem od komentowania, znajdować ludzi, którzy mnie niesamowicie wspierają, ta praca sprawia mi niesamowicie wiele radości. Nie wiem jak byłoby, gdybym nie miał po jej stronie Matthiasa, bo jest on dla mnie prawie jak brat. I od czasu gdy się poznaliśmy zauważyliśmy, że tak jest. Cieszymy się każdym dniem, kiedy możemy na różnych skoczniach świata komentować dla Eurosportu. Poza tym jestem obecny też przy innych wydarzeniach, jak na przykład piłka nożna, chociaż aktualnie mało przy tym jestem. Prywatnie jestem w trakcie budowy domu, oczekujemy także w maju przyjścia na świat naszej małej córeczki, a więc Glen będzie miał niedługo siostrę. Takim czymś też jest wypełniony mój dzień. Oprócz piłki nożnej także sport motorowy jest dla mnie ważny, jeździłem już w wyścigach, w czasie kiedy skończyłem już ze skokami. Czyli w czasie gdy zacząłem komentować dla Eurosportu, jeździłem także w wyścigach, co było świetne. Oczywiście jestem chętny wykorzystać jakąś ewentualną możliwość, żeby znowu wsiąść do samochodu wyścigowego. A do tego czasu największe zamiłowanie jest aktualnie do piłki nożnej.

A: Czego Twoim zdaniem, młody skoczek nie powinien robić, kiedy ma wiele osiągnięć na swoim koncie? 

S: Oczywiście w moich oczach skoczek, który dużo osiągnął, czasami nic na to nie może poradzić, chodzi bardziej o jego otoczenie, czyli rozmowy z rodzicami lub też trenerem i każdy z nich chce, żeby było jeszcze lepiej. To może być niebezpieczeństwem dla skoczka, który osiągnął jakiś sukces, gdyż może stracić przez to grunt pod nogami. W moich czasach było dla mnie najważniejsze, że moi rodzice wychowali mnie na twardo stąpającego po ziemi i obojętnie co osiągnąłem, również dzisiaj dokładnie taki jestem, jak w czasie kiedy skakałem jako ktoś młody. Nie ma różnicy, nie myślę, że jestem najlepszym ze wszystkich, tylko, że jestem jednym z wielu. Jestem szczęśliwy, że mogłem być skoczkiem narciarskim, to czy owo wygrać i też oczywiście dlatego, że mogłem być przy tym, jak skokami cieszyli się Adam, czy też inni skoczkowie, jak na przykład Noriaki.

A: Jaka jest najbardziej fascynująca rzecz w skokach narciarskich, która sprawia, że kobiety i mężczyźni chcą trenować skoki na poziomie profesjonalnym?

S: Dlaczego uważam, że skoki narciarskie są takie fascynujące? To po prostu to uczucie, że
można lecieć i czuć się wolnym, co jest odwiecznym marzeniem ludzi. W dodatku mamy tylko dwie
narty na stopach, potrzebujemy trochę rozbiegu i im większy rozmiar skoczni, według mnie, tym
piękniejsze było to przeżycie. Oczywiście życzę każdemu dziecku, które dorasta w pobliżu, czy też
regionie, gdzie można trenować skoki narciarskie, że znajdzie drogę do tego, żeby to zrobić. Małe
skocznie nie wywołują może takiego wrażenia, jakie ma się na przykład podczas lotów narciarskich,
gdzie leci się w powietrzu przez jakieś 8 sekund i przeżycie tego to absolutne marzenie i obojętnie co do tego czasu robiłem, czy jeździłem w wyścigach, czy też inne rzeczy, nic nie może zastąpić uczucia, które ma się podczas skoków i jestem z tego bardzo dumny, że mogłem to robić.

A: Co uważasz o kobiecych skokach narciarskich? Co jest konieczne do wykonania aby wyrównały poziomem do poziomu męskich zawodów? 

S: Jestem niesamowicie szczęśliwy, że nasze kobiety mogą czasami skakać w ten sam weekend , co mężczyźni. Można było to zobaczyć podczas Raw Air, co było naprawdę wspaniałe. Widzowie nie muszą wtedy przychodzić kilkakrotnie na skocznie albo nawet tydzień, czy trzy tygodnie później, ponieważ może nie ma się już wtedy na to tak dużo ochoty. Natomiast mogą oglądać skoki kobiet, a potem mężczyzn, nie musząc wychodzić ze skoczni. Walter Hofer otworzył wspaniałą drogę, żeby niektórym to przybliżyć. Także zawody drużyn mieszanych uważam za niesamowicie interesujące.Można to było zobaczyć podczas Mistrzostw Świata w Seefeld, jak bardzo trzymające w napięciu to potrafi być. To naprawdę wspaniałe. Jednak nigdy nie będzie tak, że kobiety i
mężczyźni będą konkurowali przeciwko sobie w jednych zawodach, uważam, że to nie jest sensem tego sportu. Tak samo jak w piłce nożnej kobiet i mężczyzn. To piękne, że jest piłka nożna dla kobiet, a także to, że kobiety trenują wiele sportów, które są bardziej wymyślone dla mężczyzn i że mogą to robić profesjonalnie. To że są zwyciężczynie, mistrzynie świata, czy też olimpijskie, uważam za wspaniałe. Kolejnym etapem dla kobiet jest to, że będą kiedyś mogły brać udział w lotach narciarskich. Ale według mnie to jeszcze trochę potrwa, bo oczywiście niektóre z nich byłyby już na to gotowe, ale jeśli zorganizowano by zawody, to myślę, że aktualnie byłoby 5, 6, 7 dziewczyn na takim wysokim poziomie, dla reszty to zbyt niebezpieczne. Ale według mnie to kolejny etap dla nich i też uważam, że byłoby to świetne i cieszyłbym się z tego.

A: Spodziewałeś się, że taki skoczek jak Andreas Wellinger zostanie Mistrzem Olimpijskim? Myślisz, że jest w stanie odnaleźć swoją najlepszą formę i nadal być w stanie rywalizować z najlepszymi, czy jednak olimpijski sezon był jednorazowym wyczynem?

S: A więc to, że Andreas Wellinger zostanie mistrzem olimpijskim, tego nie
wiedział nikt. Tego życzy się oczywiście każdemu. Polscy fani trzymają kciuki za swoich skoczkow, a my z Niemiec trzymamy kciuki za naszych. Stało się tak, że Andi wygrał i to było rewelacyjne i
niesamowicie się cieszyliśmy. Z drugiej strony to było totalnie smutne, że polscy skoczkowie po
pierwszej serii prowadzili, ale potem coś się nie udało i dla Polaków to na pewno było też bardzo smutne. Ale dla Niemców to było niesamowite przeżywać to razem z Andim i jasne, mamy nadzieję, że teraz u Andiego, po trochę gorszym sezonie, co jest jednak normalne, że po dobrym sezonie najczęściej nie ma się już tylu sukcesów, razem z nowym trenerem – Stefanem Horngacherem znajdzie nową drogę, która pozwoli mu znowu odnosić sukcesy, takie jak mógł świętować podczas Igrzysk Olimpijskich.

A: Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie związane ze skokami narciarskimi i dlaczego? 

S: Oczywiście Turniej Czterech Skoczni. To było dla mnie wszystko, już jako dziecko razem z tatą
siedziałem przed telewizorem i oglądaliśmy turniej. To był dla mnie główny punkt, żeby zostać
skoczkiem narciarskim i wygrać cały turniej. I dopiero po 50 latach jako pierwszy dokonałem tego, że wygrałem wszystkie 4 konkursy i mogłem się tym cieszyć. To sprawiło, że jestem z tego dumny aż do dzisiaj. Drugą wyjątkową rzeczą były dla mnie zawsze loty narciarskie i latanie tak daleko, jak to możliwe. Jestem odrobinę smutny, że wtedy skocznie nie były jeszcze takie duże, jak są dzisiaj. Wtedy mógłbym już wtedy dużo dalej latać. Ale jak na tamte czasy to było i tak cudowne skakać, czy raczej latać 220 metrów. I myślę, że jeśli wtedy skocznie byłyby większe, mógłbym latać jeszcze dalej. Ale tak jak powiedziałem, TCS był dla mnie wszystkim, jeszcze do dzisiaj no i loty narciarskie tak czy siak.

A: Interesujesz się czymś jeszcze poza skokami? Jeśli tak, czym? 

S: A więc w wolnym czasie, poza sportem, moje życie uległo zmianie, na lepsze, bo wcześniej nie miałem tyle czasu dla rodziny, a rodzina jest dla mnie na pierwszym miejscu.
Cieszę się wszystkim i podporządkowuję wszystko pod rodzinę, też jeśli muszę być dużo poza domem, wiem, że jeśli wracam to są dla mnie na pierwszym miejscu. Cieszę się tym, że niedługo na świat przyjdzie nasza mała córka, będziemy w czwórkę i będę miał rodzinę o której zawsze marzyłem, jeszcze jako aktywny skoczek. Spełniam się w moim pięknym prywatnym życiu, a sportowo, jak już powiedziałem, jestem chętnie aktywny grając w piłkę nożną w naszej lidze. I też wypatruję okazji na to, żeby móc ponownie brać udział w wyścigach. Poza tym chodzimy też dużo, razem z Glenem i Mellisą na mecze piłki nożnej, jeśli Bayern Monachium gra u siebie to mamy możliwość oglądania, ale także chodzimy czasami na mecze drużyny kobiet z Bayernu, co też oglądamy chętnie. Sport też zawsze pozostanie dla mnie ważny.

S: A więc teraz mamy już prawie 20 minut, mam nadzieję, że wszystko zrozumiałaś, jeśli nie to możesz jeszcze napisać, wtedy wytłumaczę. Jestem szczęśliwy, że po tak długim czasie wreszcie udało się zrobić ten wywiad. Dziękuję ci kochana Anno, mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze, uważaj na siebie i może do usłyszenia w przyszłości. Dziękuję, Sven.

A: Również dziękuję i cieszę się, że udało się nam zrobić ten wywiad. Mam nadzieję że uda się nam kiedyś spotkać.

Ania

 
 
 
tłumaczenie dla Stylowo z Telemarkiem  wykonała Alicja Pałubicka
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
*wywiad został przeprowadzony przed narodzinami córki Svena



grafika: legendysportu.pl

 
0 komentarzy
0

Może ci się spodobać