Skoki na szczeblu Pucharu Kontynentalnego zawitały tym razem do malowniczej miejscowości Brotterode-Trusetal, a dokładniej do jej dzielnicy – Brotterode, położonej w Turyngii, w Niemczech. Tam też mieści się piękny obiekt o dźwięcznej nazwie – Inselbergschanze i punkcie rozmiaru położonym na 117 metrze. Jesteście ciekawi, jak radzili sobie Panowie na zawodach niższej ligi skoków narciarskich? Zapraszamy do dalszej części wpisu, a gwarantuję, że nie pożałujecie lektury!
Zgodnie z planem, zmagania rozpoczęły się dla mężczyzn w sobotę o godzinie 15. Tradycyjnie dzień konkursowy zaczął się od dwóch treningów. Jeśli wierzyć pomiarom, prędkość wiatru wahała się w obu seriach od 1.6 m/s w plecy do 0.8 m/s pod narty, więc różnice w punktacji po uwzględnieniu kilku zmian belek mogły być diametralne.
Pierwszy trening zwyciężył Stefan Hula. Polak w swoim skoku uzyskał odległość 114.5 metra. O 0.9 punktu wyprzedził on swojego rodaka – Aleksandra Zniszczoła, który zaś lądował na 114 metrze. Miejsce w czołowej trójce zajął także norweski skoczek – Anders Ladehaug (115 m).
Skoczkowie w tej części mogli liczyć na istny ,,taniec z belkami”. Zaczynano bowiem z 12, z której co prawda skoczył tylko jeden zawodnik, ale oczka dodawano już każdemu kolejnemu, bowiem belka schodziła stopniowo do 7 poprzez 10 oraz 8 stopień.
Drugi trening był bardziej stabilny pod tym względem, bowiem zaczęto z siódmej belki, z której próby oddało 39 sportowców, a dla najlepszej według klasyfikacji generalnej, dziesiątki obniżono ją o jeden poziom.
Z tej partii zwycięsko wyszedł ponownie Stefan Hula. Tym razem nasz reprezentant osiągnął odległość 116 metrów. Za nim znalazł się dobrze znany każdemu kibicowi skoków narciarskich Gregor Schlierenzauer. Austriak przeskoczył w swojej próbie rozmiar skoczni, wylądował na 120 metrze, ale tuż po skończeniu skoku złapał się za kolano, z którego kontuzją zmagał się długi czas. Początkowo myślano, że to raczej nic poważnego, ale później legendarny zwycięzca największej liczby konkursów Pucharu Świata nie wystartował w konkursie. O dalszym rozwoju sytuacji zdrowotnej Gregora na pewno będziemy informować w kolejnych wpisach lub na naszych social mediach, więc zachęcamy do śledzenia naszego Twittera oraz Instagrama. Trzecią lokatę w treningu wywalczył natomiast Norweg – Sondre Ringen (113 m).
Konkurs zaczął się punktualnie o 17. Wiatr tym razem również miał lekkie wahania, jednak pierwszą serię udało się przeprowadzić w całości z jednej – szóstej belki startowej. W połowie zmagań na miejscu lidera rozgościł się Stefan Hula, który uzyskał wynik, oscylujący w okolicach 113 metra. Polak miał jednak dodanych aż 6 punktów, co pozwoliło mu na wyprzedzenie Junshiro Kobayashi, lądującego półtora metra dalej, o 0.2 oczka. Wśród trzech najlepszych w tej partii znalazł się także Markus Schiffner (113 m).
Jeśli weźmiemy pod lupę naszych reprezentantów to do drugiej części awansowali wszyscy, ponadto każdy z nich zmieścił się w czołowej dziesiątce. Najwyżej oprócz Stefana został sklasyfikowany Tomasz Pilch (113.5 m).
Na tym etapie dyskwalifikację uzyskał Nurshat Tursunzhanov. Kazach według osób kontrolujących sprzęt miał nieprzepisowy kostium.
Ostatecznie zmagania zakończyły się zwycięstwem Stefana Huli. Tym razem skoczył on 2.5 metra dalej w stosunku do pierwszej próby – 115.5 metra. Miał jednak odjęte punkty, co pozwoliło na minimalną wygraną nad Austriakiem, będącym w solidnej formie – Markusem Schiffnerem. Uzyskał on co prawda rezultat gorszy aż o 3.5 metra, ale do jego noty dodano aż 7.7 punktu. Na trzecie miejsce w stosunku do poprzedniej serii spadł Junshiro Kobayashi (112.5 m). Czołową piątkę uzupełnili: Sander Vossan Eriksen (109.5 m oraz 114.5 m), a także Tomasz Pilch (111 m).
Tym razem dyskwalifikację również za nieprzepisowy kombinezon dostał Peter Resinger.
Pozostali Polacy zajmowali następujące pozycje:
- 6. miejsce – Aleksander Zniszczoł (110 m oraz 113.5 m)
- 7. miejsce – Maciej Kot (108.5 m oraz 110 m)
Pierwsza runda konkursowa zaczęła się o 10. Na półmetku napływały do nas bardzo pozytywne informacje. Liderem był bowiem Tomasz Pilch (115.5 m), a trzecie miejsce przypadało Maciejowi Kotowi (112.5 m). Polaków rozdzielał tylko Junshiro Kobayashi (111.5 m). Tuż za podium znajdował się Stefan Hula (114 m), a piąte miejsce wywalczył sobie Sander Vossan Eriksen (110 m). Wszyscy Polacy znaleźli się w kolejnej części zawodów.
Na tym etapie zdyskwalifikowano dwóch zawodników – Andreia Feldoreana za odbiegające od normy buty oraz Zaka Mogela za nieprzepisowy kombinezon. W konkursie nie wystartował Gregor Schlierenzauer.
Cały konkurs zakończył się zwycięstwem Tomasza Pilcha, który w drugiej serii uzyskał rezultat 111 metrów, co jednak pozwoliło na pokonanie Junshiro Kobayashiego (109.5 m) o prawie 4 punkty. Podium uzupełnił Maciej Kot (110.5 m). Dobrego czwartego miejsca nie utrzymał niestety Stefan Hula, który po skoku na odległość 110 metrów, spadł o dwie pozycje. Na czwartej lokacie uplasował się Austriak – Markus Schiffner (111.5 m oraz 111.5 m), a piątą najlepszą notę utrzymał Sander Vossan Eriksen (109 m).
Zdyskwalifikowany tym razem został Matias Braathen. Podobnie jak u Słoweńca w pierwszej serii okazało się, że miał ona nieprzepisowy kombinzeon.
Ostatni z Polaków zajął następującą lokatę:
- 9. miejsce – Aleksander Zniszczoł (107.5 m oraz 110 m)