Czy Red Bull wytycza nową drogę rozwoju skoków narciarskich?

przez Małgosia Mikulska

Red Bull od lat jest jednym z największych partnerów w świecie sportów ekstremalnych, a jego zaangażowanie w skoki narciarskie wykracza daleko poza standardowe sposoby sponsorowania zawodników. Jednak w ostatnim czasie kilka wydarzeń wskazuje na to, że austriacka marka energetyków coraz odważniej wyznacza własne kierunki rozwoju tej dyscypliny, nie zawsze idąc w zgodzie z polityką Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Czy Red Bull rzuca wyzwanie FIS-owi i podważa jego dominację w skokach narciarskich?

ZOBACZ TEŻ: RED BULL ZORGANIZUJE EVENT W ZAKOPANEM!

Nowy format rywalizacji – skoki w punkt

Wiosną 2024 roku w Zakopanem odbędzie się pierwszy w historii konkurs Red Bull Skoki w Punkt. Zawody te, oparte na zupełnie nowej formule, premiują precyzję zamiast długości lotu. To inicjatywa, która zupełnie odbiega od klasycznych reguł FIS-owskich konkursów. Pokazuje, że skoki narciarskie mogą być prezentowane w sposób bardziej widowiskowy i przystępny dla kibiców.

Zawody zgromadzą legendarne postaci skoków, takie jak Adam Małysz, Gregor Schlierenzauer czy Andreas Goldberger, którzy obejmą funkcje kapitanów drużyn. Format ten nie tylko odbiega od klasycznych konkursów, ale również pomija wiele aspektów charakterystycznych dla FIS-owskich zawodów – nie ma tu przeliczników za wiatr, not za styl, a jedynym celem jest uzyskanie precyzyjnej sumy odległości.

Jak przyznaje Adam Małysz, FIS wyraził zgodę na organizację kwietniowego weekendu, a czołowi działacze zostali na niego zaproszeni. To ważny sygnał, ponieważ mogłyby pojawić się wątpliwości w kwestii ewentualnych negatywnych konsekwencji wobec startujących tam zawodników.

To krok, który może stanowić zapowiedź nowych, niezależnych od FIS-u inicjatyw. W Stanach Zjednoczonych odbywają się bowiem już od lat tzw. konkursy longest standing, które przyciągają tłumy lokalnych kibiców. Czy takie luźniejsze podejście do skoków narciarskich ma przyszłość?

Rekord świata poza FIS-em

Jeszcze większym echem odbiło się wydarzenie, które miało miejsce wiosną 2024 roku na Islanii. Na specjalnie zbudowanej na tę okazję skoczni Akureyri, Ryoyu Kobayashi, wspierany przez Red Bulla, oddał skok na odległość znacznie przekraczającą dotychczasowy oficjalny rekord świata. 291 m było poprawieniem rekordu Stefana Krafta aż o 37,5 m! Problem w tym, że FIS nie uznał tej próby jako oficjalnej, ponieważ nie była częścią zawodów pod jego egidą.

Dla Red Bulla nie miało to większego znaczenia – marka skutecznie wykorzystała to wydarzenie do promocji swoich działań i podkreślenia, że skoki narciarskie mogą przekraczać granice również poza oficjalnym systemem FIS. Tym samym po raz kolejny podważyła monopol federacji na definiowanie największych osiągnięć w tej dyscyplinie.

Ryoyu Kobayashi, źródło: Red Bull Content Pool

ZOBACZ TEŻ: GŁOSY PO WYCZYNIE KOBAYASHIEGO. „WESZLIŚMY NA ZUPEŁNIE NOWE TERYTORIUM”

Spór o kaski – FIS wymusza zmiany

Napięcia na linii Red Bull – FIS widać także w mniejszych, ale znaczących aspektach, takich jak regulacje sprzętowe. FIS wprowadził nowe przepisy dotyczące kasków, które w praktyce zmuszają zawodników sponsorowanych przez Red Bulla do modyfikacji ich wyglądu. Marka słynie z charakterystycznych grafik na kaskach, które stały się niemal znakiem rozpoznawczym jej sportowców. Teraz jednak regulamin FIS ogranicza ich powierzchnię, co wielu odbiera jako próbę zmniejszenia widoczności marki w skokach narciarskich.

Czy to tylko przypadkowa regulacja, czy też celowy ruch mający na celu ograniczenie wpływu Red Bulla na dyscyplinę? Niezależnie od intencji, spór ten pokazuje, że obie strony nie zawsze idą w jednym kierunku.

Andreas Wellinger, fot. Martyna Okrzesik

ZOBACZ TEŻ: SŁYNNE MALOWANIE KASKU RED BULLA POD ZNAKIEM ZAPYTANIA

Czy skoki narciarskie czeka rewolucja?

Działania Red Bulla pokazują, że marka nie boi się eksperymentować i wprowadzać własnych innowacji w skokach narciarskich, niekoniecznie w ramach struktur FIS. Alternatywne formaty zawodów, bicie nieoficjalnych rekordów i widoczne napięcia na tle regulacji sprzętowych mogą być zapowiedzią dalszej polaryzacji w świecie skoków.

Czy Red Bull doprowadzi do powstania zupełnie nowej platformy rywalizacji, niezależnej od FIS? A może to tylko chwilowe napięcia, które w przyszłości zostaną złagodzone? Pewne jest jedno – austriacka marka pokazuje, że w skokach narciarskich nie ma miejsca na stagnację, a ich działania mogą na nowo zdefiniować kształt tej dyscypliny.

Na zakończenie zapraszamy na nasze media społecznościowe – Facebook, InstagramTikTok oraz Twitter.

0 komentarzy
0

Może ci się spodobać