Tristan Sommerfeldt: „Powiedziałem sobie, wszystko albo nic.”

przez Zofia Hunkiewicz

Miniony sezon z pewnością był bardzo udany dla 18-letniego Niemca. W rozmowie z kombinatorem, cofnęliśmy się w przeszłość i porozmawialiśmy o występach w Pucharze Świata, a także szerzej o Mistrzostwach Świata Juniorów w Whistler. Ponadto Sommerfeldt podzielił się z nami najważniejszymi dla niego momentami sezonu oraz swoimi dalszymi planami.

Tristan Sommerfeldt, fot. dsv_nordisch

Puchar Świata

Tristan Sommerfeldt, swój sezon zakończył w Oslo. Rozgrywane tam były przedostatnie zawody Pucharu Świata w sezonie. Tam zajął kolejno 44. pozycję (runda prowizoryczna), 46. oraz 41. Nie był to jego debiut, gdyż kombinator może pochwalić się kilkoma startami w tej randze. Ponadto w styczniu, podczas zawodów w Otepää, zdołał punktować w konkursie. Sommerfeldt uplasował się wówczas na 28. lokacie.

Stylowo z Telemarkiem: Jak oceniłbyś swoje występy na szczeblu najwyższej rangi? Czy myślisz, że już zadomowiłeś się tam na stałe?

Tristan Sommerfeldt: Jestem dosyć zadowolony z moich wyników, mimo wszystko pokazały one, że jeszcze dużo pracy przede mną, aby ustabilizować się na tym poziomie, na którym mogę rywalizować z najlepszymi zawodnikami.

Stylowo z Telemarkiem: W Pucharze Świata startujesz jako jeden z młodszych zawodników. Czy to sprawia, że czujesz się nieco inaczej, czy jednak motywuje do pokazania się z jak najlepszej strony?

Tristan Sommerfeldt: Od czasu do czasu, czuję się dziwnie, kiedy startuje wśród zawodników, którzy są dużo starsi i bardziej doświadczeni niż ja. Jednakże, bardzo mnie to motywuje, ponieważ jestem jednym z niewielu tak młodych sportowców. Pokazuje to, iż jestem na bardzo wysokim poziomie.

Stylowo z Telemarkiem: Czy występując w najwyższej randze nie brakuje Ci czasami kontaktu z Twomi rówieśnikami? Może jednak wolałbyś rywalizować z nimi?

Tristan Sommerfeldt: Czasami naprawdę za nimi tęsknię. Momentami jest ciężko, ponieważ osobiście nie znam aż tak dobrze zawodników startujących w Pucharze Świata, a wszyscy moi bliscy znajomi biorą udział w innych rangach. Chwilami jest to dla mnie trudne, bo w najwyższej randze nie stanę na podium i nie będę miał tego uczucia wygranej, jakie mógłbym mieć w Alpen Cup, bądź podobnych zawodach. Mimo wszystko udało mi się poznać kilka osób z drużyny niemieckiej, więc to nie jest tak, że jestem we wszystkim osamotniony.

Mistrzostwa Świata Juniorów w Whistler

Na początku lutego, odbyła się najważniejsza impreza w sezonie – Mistrzostwa Świata Juniorów. Młody Niemiec niewątpliwie zaliczył owocny wyjazd, bowiem wrócił do domu z trzema śnieżynkami – złotą i dwiema srebrnymi. Złotą za osiągnięcia w drużynowe, natomiast srebrne za konkurs indywidualny oraz drużyn mieszanych.

Stylowo z Telemarkiem: Czy przypuszczałbyś, że z Kanady wrócisz z tyloma ważnymi krążkami?

Tristan Sommerfeldt: Jako że w Pucharze Świata nie było zbyt wielu juniorów, ciężko było mi zweryfikować, na czym stoję i jak dobrzy są inni. Byłem jednak przekonany, że jeśli dam z siebie wszystko, ponownie zdobędę medal. Mimo to, nie spodziewałem się, iż wywalczę trzy. Podczas zawodów czułem się dobrze oraz, że wszystko przebiegło pomyślnie.

Konkurs drużynowy

Stylowo z Telemarkiem: Wspólnie z Richardem Stenzelem, Pepe Schulą oraz Benediktem Gräbertem, wywalczyliście złoty medal podczas pierwszych zaplanowanych zawodów. Na ostatniej prostej, jako lider, wyprzedziłeś Severina Reitera oraz Andreasa Ottesena. Czy sukces grupowy umocnił waszą relacje w drużynie? Czy była to dodatkowa motywacja do późniejszych zmagań?

Tristan Sommerfeldt: Nasze relacje zdecydowanie się zacieśniły, nawet z Nickiem Schoenfeldem, który nie startował w zawodach drużynowych. Wspólna celebracja była niesamowitym przeżyciem, chociaż niedługo po zakończeniu konkursu, Nick był odrobinę smutny. Myślę, że to zrozumiałe, bo był jedynym, który nie wywalczył złota. Jednakże, wiktoria wciąż motywowała całą drużynę, od sportowców, trenerów, po zespół woskujący. Wydaje mi się, że po tym dniu, sam czułem się najbardziej zmotywowany, gdyż to pokazywało jak wiele można.

Stylowo z Telemarkiem: Lubisz zmagania drużynowe, czy jednak wolisz pracować na własną rękę?

Tristan Sommerfeldt: Oba są w porządku, w różnych aspektach. Konkursy drużynowe są o wiele fajniejsze, ponieważ możesz rywalizować i świętować razem ze znajomymi. Dla mnie są również bardziej intensywne, gdyż wiem, że nie mogę skoczyć źle, gdyż to zruinuje pozostałą część konkursu. Z drugiej strony, indywidualne zmagania pokazują pojedyncze wyniki zawodników, dodatkowo wygrywa jeden najlepszy. To czyni te zawody interesującymi.

ZOBACZ TEŻ: MŚJ W WHISTLER: ZŁOTO DLA NIEMIEC!

Srebrny medalista mistrzostw

Indywidualnie zawody przebiegły bardzo pomyślnie dla Niemca. Będąc trzynastym po serii skoków, podczas biegu pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Zwłaszcza, iż zawodnik miał minutową stratę, do pierwszego Niklasa Malacinskiego. W efekcie Sommerfeldt zakończył zmagania jako drugi, tuż za Iacopo Bortolasem, a przed Paulem Walcherem.

ZOBACZ TEŻ: MŚJ W WHISTLER: BORTOLAS ZE ZŁOTEM!

Stylowo z Telemarkiem: Indywidualnie zdobyłeś srebrny medal. Jak oceniasz tamten dzień pod względem skoków, biegu oraz atmosfery?

Tristan Sommerfeldt: Podczas serii skoków, nie byłem w stanie oddać aż tak dobrej próby. Z jednej strony, wszystko wydawało się w porządku, a z drugiej, wiatr na górze nie był zbytnio sprzyjający. Przed biegiem nie byłem pewien, czy podium jest możliwe ze względu na dużą różnicę czasową. Powiedziałem sobie, wszystko albo nic. Byłem w świetnej grupie i przez większość czasu biegłem na czele. Ponadto dostawałem dużo wsparcia od innych, zwłaszcza od moich niemieckich kolegów z drużyny. Kiedy grupowo, tak około ośmiu osób, zbliżaliśmy się coraz bardziej do mety, byłem tym, który chciał wygrać, więc nadałem szybsze tempo na ostatnim okrążeniu. To był zdecydowanie udany ruch. Atmosfera i wszyscy krzyczący ludzie byli niesamowici. Wśród kibiców byli nawet niemieccy skoczkowie narciarscy. Wszystko było nieprawdopodobne. Ostatecznie nie miałem wystarczająco siły, aby wygrać sprint z Iacopo Bortolasem, ponieważ on biegł niesamowicie szybko. Mimo to, byłem bardziej zawodolony z drugiej pozycji. Myślę, że pozostali również. Najlepszym faktem było to, iż mój tata mógł ze mną celebrować ten sukces. Woskował on narty przed biegiem.

Tristan Sommerselft fot. instagram – ski_run_ty

Na zakończenie przygody w Whistler, Tristan razem z Benediktem Gräbertem, Cindy Haasch oraz Nathalie Armbruster, sięgnęli po srebrny medal w mikście.

ZOBACZ TEŻ: MŚJ W WHISTLER: ZŁOTE MEDALE DLA AUSTRII!

Stylowo z Telemarkiem: Czy lecąc do Kanady, czułeś presję? Można powiedzieć, iż byłeś jednym z kandydatów do zdobycia śnieżynek.

Tristan Sommerfeldt: Oczywiście, że presja była duża, zwłaszcza że byłem jedynym medalistą z ubiegłego roku i startowałem wcześniej w Pucharze Świata. Ponadto chciałem zdobyć dodatkowe miejsce w tej randze, więc moim największym celem było zdobycie indywidualnego podium. Odrobina presji jest dla mnie ważna, gdyż jeśli jest nałożona, to mogę osiągnąć lepsze wyniki.

Stylowo z Telemarkiem: Czy w Whistler odnosiłeś wrażenie, że w którymś momencie brakowało Ci czegoś pod względem technicznym?

Tristan Sommerfeldt: Po wylądowaniu w Kanadzie, poczułem, że mogę być chory. Trochę bolało mnie gardło, co bardzo mnie martwiło. Na szczęście, nasz lekarz wykonał świetną robotę, sprawiając, że poczułem się dobrze. Duża różnica czasowa również nie była sprzyjająca. Technicznie nie martwiłem się niczym, z wyjątkiem wydajności. Ponadto sama skocznia nie była też moim dużym sprzymierzeńcem.

Stylowo z Telemarkiem: Czy przed samymi zawodami miałeś inną dietę, bądź plan treningowy?

Tristan Sommerfeldt: Nieszczególnie. Myślę, że nie powinno się zmieniać niczego przed ważniejszymi zawodami, ponieważ ciało jest przyzwyczajone do wszystkiego i nie wiesz jak może zareagować na nowe rzeczy. To był też powód, dla którego przywieźliśmy z Niemiec własne jedzenie. To w Whistler nie zawsze nadawało się do spożycia, zwłaszcza przed zawodami.

Stylowo z Telemarkiem: Czy po powrocie do Niemiec odniosłeś wrażenie, iż mogłeś zrobić coś lepiej, czy jednak byłeś w pełni usatysfakcjonowany ze swojej pracy?

Tristan Sommerfeldt: Oczywiście, że zawsze znajdzie się coś, co zrobiło się źle. Jako całokształt, byłem jednak bardziej niż zadowolony. Gdy teraz o tym myślę, uważam, że w konkursie indywidualnym, mogłem przejść do sprintu końcowego, łącząc go z taktycznym myśleniem. Gdybym był lepiej ustawiony, może udałoby mi się zdobyć trzy złote medale. To jedna z tych uwag. Skoki też mogłoby być lepsze, ale one od zawsze były moim słabszym punktem. Myślę, że poradziłem sobie świetnie.

Zakopane, a Whistler

W ubiegłym roku, zawodnik został powołany do składu mistrzowskich juniorów. W Zakopanem indywidualnie wywalczył brązowy medal, co mogło być zaskoczeniem, jednak bardzo pozytywnym. Podium wówczas dopełnili Stefan Rettenegger oraz Perttu Reponen. Dodatkowo wspólnie z Simonem Machem, Jenny Nowak oraz Nathalie Armbruster sięgnęli po złoto w drużynie mieszanej. Mistrzostwa zakończył zawodami drużynowymi, gdzie razem z Richardem Stenzelem, Simonem Machem oraz Janem Andersenem, zajęli szóstą lokatę.

Stylowo z Telemarkiem: Jak porównujesz Zakopane względem Whistler?

Tristan Sommerfeldt: Zdecydowanie zrobiłem duży postęp, głównie w skokach narciarskich. Narciarstwo biegowe zawsze było moją mocną stroną. Myślę, że w Zakopanem miałem więcej szczęścia w kwestii wiatru i podobnych aspektów. Wcześniej uwierzyłbym w wydarzenia stamtąd. Teraz w Whistler byłem w stanie pokazać swoje umiejętności, nawet przy pechu, wierzyłem, że uda mi się stanąć na podium. W Zakopanem nie byłem postrzegany jako ktoś, kto może zwojować, natomiast w Whistler zostałem jednym z faworytów.

Perutu Reponen, Stefan Rettenegger, Tristan Sommerfeldt fot. Romina Eggert
Stylowo z Telemarkiem: Kombinacja norweska składa się z dwóch dyscyplin – skoku i biegu narciarskiego. Czy czujesz się silniejszy, w której z nich, czy rozkładasz siły po równo?

Tristan Sommerfeldt: Tak jak wcześniej już wspominałem, skoki to moja słabsza strona. Nie jestem jeszcze wystarczająco konsekwentny w tym aspekcie.

Stylowo z Telemarkiem: Ostatnio na Twoim profilu na Instagramie, mogliśmy zobaczyć, że byłeś na wakacjach w Norwegii. Jakie masz dalsze plany? Przygotowania do kolejnego sezonu, czy może coś zupełnie innego?

Tristan Sommerfeldt: Tak, byłem w Norwegii! Tam również trochę trenowałem. Przed tym, spędziłem trochę czasu w domu i wreszcie mogłem nic nie robić. Teraz jednak skupiam się bardziej na szkole i treningach, które zaczną się regularnie. W tym roku, będę przygotowywał się z zawodnikami Pucharu Świata oraz Ericem Frenzelem, już jako trenerem. Zobaczymy jak wszystko się ułoży, ale myślę, iż tego lata będę w stanie jeszcze bardziej się poprawić.

Stylowo z Telemarkiem: Podsumowując rozmowę, jakie były twoje ulubione chwile minionego sezonu?

Tristan Sommerfeldt: Jednym z takich wydarzeniem były moje pierwsze punkty Pucharu Świata, podczas masowego startu w Otepää. Zupełnie sie tego nie spodziewałem, jednak to było wspaniałym doświadczeniem. Ponadto wyjątkowo pomyślne były Mistrzostwa Świata Juniorów. One zawsze są świetną historią same w sobie, jak i tym jaką mają otoczke wokół siebie. Najważniejszym wydarzeniem były dla mnie również ostatnie zawody Pucharu Świata w Oslo. Atmosfera, której doświadczyłem podczas zawodów, była zdecydowanie najlepsza.

Wywiad przeprowadziła Zofia Hunkiewicz

ZOBACZ TEŻ: PAUL WALCHER: „ZDAŁEM SOBIE, ŻE BEZ POSTAWIENIA WSZYSTKIEGO NA JEDNĄ KARTĘ, NIE ZDOBĘDĘ MEDALU.”

Na zakończenie zapraszamy Was na nasze media społecznościowe – Facebook, Instagram oraz Twitte

0 komentarzy
3

Może ci się spodobać